Sejmik przyjął program ochrony powietrza. Sporo punktów i wyodrębnione Opole
Radni sejmiku województwa opolskiego przyjęli uchwałę dotyczącą programu ochrony powietrza dla strefy opolskiej i Opola. 22 radnych opowiedziało się "za", a jedna osoba wstrzymała się od głosu.
Program zakłada działania krótko i długoterminowe, między innymi większą liczbę kontroli spalin samochodowych, czy jakości paliwa używanego do ogrzewania mieszkań.
- Nie od dziś wiadomo, że problemem dłuższej perspektywy jest spalanie węgla - mówi Manfred Grabelus, dyrektor departamentu ochrony środowiska w urzędzie marszałkowskim. - Będziemy dążyć do tego, by mieszkańcy korzystali z urządzeń grzewczych na węgiel klasy 5, dopuszczanych przez Komisję Europejską i rozporządzenie polskiego ministra. Równie ważne będzie przejście na inne źródło opalania niż węgiel. Z pewnością powietrze nie stanie się czystsze w ciągu jednego roku. Możemy jedynie liczyć na sprzyjającą pogodę, tak jak było w styczniu.
Zmieni się system informowania o stężeniu pyłu PM10. Pierwszy poziom ostrzegania zmniejszono z 200 jednostek w skali doby do 150. Program jest zróżnicowany dla Opola i pozostałej części województwa.
- Jest między innymi zakaz używania dmuchaw w całym Opolu, a w pozostałej części województwa po przekroczeniu poziomu 150 nanogramów na metr sześcienny. Przy takim stężeniu pyłu PM10 będzie obowiązywać zakaz rozpalania ognisk oraz sprzątania na sucho - mówi Antoni Konopka, członek zarządu województwa.
Leszek Antoszczyszyn, radny Prawa i Sprawiedliwości, zagłosował "za" programem, ale podkreśla, że nie podoba mu się dzielenie go na dwa poziomy. - Każda inicjatywa w tej sprawie jest korzystna, ale wielu ludzi nie stać na zakup lepszego węgla - zwraca uwagę.
- Szczególnie popatrzmy na wsie, gdzie duża część mieszkańców żyje z rent KRUS-u. Za taką rentę można kupić właśnie jedną tonę węgla. Muszą więc wybrać, czy kupią węgiel, czy wydadzą pieniądze na chleb i lekarstwa. Będę jadł i leczył się, ale palił przy tym jakimś świństwem, być może nawet plastikami zbieranymi po drodze.
Dodajmy, że do 30 kwietnia każdego roku samorządy będą musiały składać sprawozdania z działań na rzecz poprawy jakości powietrza.
- Nie od dziś wiadomo, że problemem dłuższej perspektywy jest spalanie węgla - mówi Manfred Grabelus, dyrektor departamentu ochrony środowiska w urzędzie marszałkowskim. - Będziemy dążyć do tego, by mieszkańcy korzystali z urządzeń grzewczych na węgiel klasy 5, dopuszczanych przez Komisję Europejską i rozporządzenie polskiego ministra. Równie ważne będzie przejście na inne źródło opalania niż węgiel. Z pewnością powietrze nie stanie się czystsze w ciągu jednego roku. Możemy jedynie liczyć na sprzyjającą pogodę, tak jak było w styczniu.
Zmieni się system informowania o stężeniu pyłu PM10. Pierwszy poziom ostrzegania zmniejszono z 200 jednostek w skali doby do 150. Program jest zróżnicowany dla Opola i pozostałej części województwa.
- Jest między innymi zakaz używania dmuchaw w całym Opolu, a w pozostałej części województwa po przekroczeniu poziomu 150 nanogramów na metr sześcienny. Przy takim stężeniu pyłu PM10 będzie obowiązywać zakaz rozpalania ognisk oraz sprzątania na sucho - mówi Antoni Konopka, członek zarządu województwa.
Leszek Antoszczyszyn, radny Prawa i Sprawiedliwości, zagłosował "za" programem, ale podkreśla, że nie podoba mu się dzielenie go na dwa poziomy. - Każda inicjatywa w tej sprawie jest korzystna, ale wielu ludzi nie stać na zakup lepszego węgla - zwraca uwagę.
- Szczególnie popatrzmy na wsie, gdzie duża część mieszkańców żyje z rent KRUS-u. Za taką rentę można kupić właśnie jedną tonę węgla. Muszą więc wybrać, czy kupią węgiel, czy wydadzą pieniądze na chleb i lekarstwa. Będę jadł i leczył się, ale palił przy tym jakimś świństwem, być może nawet plastikami zbieranymi po drodze.
Dodajmy, że do 30 kwietnia każdego roku samorządy będą musiały składać sprawozdania z działań na rzecz poprawy jakości powietrza.