Rok po aferze z chemikaliami. W Brzegu i Pogorzeli działała zorganizowana grupa przestępcza
W styczniu 2017 roku wybuchła ogólnopolska afera w związku z nielegalnym składowaniem odpadów chemicznych. W Brzegu, Pogorzeli i Domaniowe na Dolnym Śląsku odkryto magazyny pełne niebezpiecznych i toksycznych substancji. Łącznie ponad 500 ton odpadów. Postępowaniem dziś objętych jest siedem osób, ale jak informuje rzecznik Prokuratury Okręgowej w Opolu, sprawa jest rozwojowa.
Aneta Rabczewska, wójt Olszanki przypomina, że składowisko w Pogorzeli zostało w miarę szybko usunięte. Po części samorząd musiał partycypować w kosztach wywozu odpadów. Dziś samorządowiec podkreśla, że inne miasta, czy gminy wciąż są narażone na ten niebezpieczny i nielegalny proceder.
- Ścieżka takich odpadów, które są przez producenta wytworzone i później trafiają ewentualnie na tereny gmin jest po prostu za krótka. Nie mamy dziś możliwości fizycznych do zlokalizowania ewentualnego producenta tych odpadów. Wytwórca jest wyłącznie odpowiedzialny za nie do momentu przekazania ich do utylizacji. Co się później z nimi dzieje, tego już nikt nie kontroluje. Często właśnie lądują one w małych gminach, chowane po stodołach, czy magazynach. To musi się zmienić – apeluje wójt Olszanki.
Zdaniem Rabczewskiej potrzebne są również programy pomocowe dla samorządów w przypadku takich zagrożeń, a tych dziś brakuje. Przypomnijmy, że nielegalne składowiska odkryto w styczniu. Procedura ich usunięcia trwała trzy miesiące. Ostatni transport beczek z chemicznymi substancjami wyjechał z Pogorzeli końcem kwietnia.