Poseł Wilczyński zapytał z trybuny sejmowej o wicestarostę namysłowskiego, który nie złożył mandatu miejskiego radnego
Kilka dni temu z mównicy sejmowej Ryszard Wilczyński zaapelował do nowego szefa MSWiA, by ten przyjrzał się sprawie mandatu radnego miejskiego Konrada Gęsiarza. Namysłowski samorządowiec jesienią ubiegłego roku został powołany na stanowisko wicestarosty, wcześniej pełnił on funkcję radnego w Radzie Miejskiej w Namysłowie. Gęsiarz po objęciu nowego stanowiska nie zdążył złożyć wyjaśnień, a radni stwierdzili wygaszenie jego mandatu. On sam odwołał się od tej decyzji do sądu. Parlamentarzysta PO uważa, że Gęsiarz jest łasy na władzę i blokuje wybór radnego na jego miejsce. - To kłamstwo –odpowiada wicestarosta namysłowski.
- Mamy do czynienia z niezrozumiałą pazernością i jakąś gierką, która ma prowadzić przypuszczalnie do tego, aby mandat pana Gęsiarzu nie został obsadzony, bo za chwilę nie będzie już można przeprowadzić wyborów uzupełniających. Zapisy ustawowe są absolutnie jednoznaczne, a samorząd wymaga szacunku – dodaje opolski parlamentarzysta.
Wicestarosta namysłowski odpiera te zarzuty. Uważa on, że rada miejska mandatu nie wygasza, a następuje to w ramach przepisów kodeksu wyborczego.
- Nie można mówić o prawidłowym stwierdzeniu, czy doszło do wygaszenia mandatu w sytuacji, kiedy daje się czas na złożenie wyjaśnień, a przed upływem tego terminu podejmuje się uchwałę. A taka sytuacja była w moim przypadku. W ogóle zadziwiające jest to, że o zasadach i przyzwoitości mówi poseł, który sam ich nie przestrzega. Dał się przecież poznać rok temu zaglądając w cudze notatki, blokując mównicę w Sejmie. W ogóle nie przejąłem się słowami posła Wilczyńskiego – kwituje Gęsiarz.
Sprawa ostatecznie trafiła do sądu w listopadzie, ale do dziś nie ma żadnego rozstrzygnięcia. Nie wiadomo również, czy Gęsiarz jest radnym miejskim, czy nie. W ostatnim miesiącu urząd przelał mu dietę. Wicestarosta uważa, że za całe zamieszanie odpowiada prezydium Rady Miejskiej w Namysłowie.
Do tematu będziemy wracać.