Rośnie wykrywalność spraw dotyczących molestowania nieletnich
Na sądowych wokandach jest coraz więcej spraw dotyczących molestowania seksualnego nieletnich. Nie oznacza to jednak, że w rodzinach, także tych zastępczych, dochodzi częściej do patologii, ale o tym, że zwiększa się wykrywalność takich przestępstw. Niestety sprawcy są zazwyczaj dobrze znani ofiarom.
Wczoraj (05.12) informowaliśmy o 50-letnim mężczyźnie, oskarżonym o to, że po zaadoptowaniu przed laty chłopca i dziewczynki, znęcał się nad nimi i wykorzystywał seksualnie. Jego sprawa toczy się przed Sądem Okręgowym w Opolu.
- Rodzinom zastępczym i adopcyjnym należy się ogromny szacunek, uogólnianie może bardzo krzywdzić - mówi gość Radia Opole.
- Jeśli chodzi o sprawy związane z przemocą i molestowaniem seksualnym, to 68 procent tego typu aktów dotyczy rodzin i to tych tzw. "normalnych", niekoniecznie adopcyjnych czy zastępczych. Ale jeżeli taki czyn odbywa się właśnie w tych ostatnich, to od razu budzi to nasze wątpliwości i zastanawiamy się czy służby, które dawały dzieci do adopcji nie popełniły jakiegoś błędu - dodaje Mirosława Olszewska.
Najczęściej osoby wykorzystujące małoletnich pochodzą z ich otoczenia, są dzieciom znane.
- Osoba, która jest po to, żeby się tobą opiekować, żeby dawać ci poczucie bezpieczeństwa, nagle okazuje się osobą, która krzywdzi. Proszę zwrócić uwagę, że stereotyp społeczny każe bać się obcego człowieka w windzie, na klatce schodowej, czy jak idzie za nami w ciemnej ulicy. A nie przygotowujemy dzieci do tego, że muszą patrzeć na te czynności, które wykonuje np. wujek, czy aby nie są zagrażające - dodaje psycholog.
- Niestety w ostatnim czasie mamy na wokandach więcej spraw dotyczących molestowania seksualnego nieletnich - przyznał w "Poglądach i osądach" sędzia Daniel Kliś, rzecznik Sądu Okręgowego w Opolu.
Jego zdaniem to jednak kwestia większej wykrywalności tego typu przestępstw, a nie nasilenia zjawisk patologicznych w rodzinach.
- To widać choćby po sprawach, które dotyczą wcześniejszych lat, 5 czy 10 lat wstecz. One dopiero teraz trafiają na wokandę. Myślę, że jest kilka powodów. Z pewnością jest większa świadomość wśród ludzi, że tego typu sprawy należy zgłaszać, że są one przestępstwami. Wcześniej działo się to wszystko w domowym zaciszu - mówi sędzia Kliś.
Nasz gość przyznał, że są to bardzo trudne sprawy. Aby nie powodować ponownej traumy u dzieci przesłuchania odbywają się w tzw. niebieskich pokojach przy udziale psychologów, a nie prokuratora czy sędziego. Wyłączana jest także jawność tych postępowań.