ZOZ Nysa w sieci szpitali. Małe zmiany dla pacjentów, duże dla placówki
Od października nyski ZOZ jest w tak zwanej sieci szpitali. Jak przyznaje dyrekcja szpitala w Nysie, dla pacjentów w związku z obecnością w sieci, nic szczególnego się nie zmieni. Jednak problemy może mieć szpital.
Norbert Krajczy, dyrektor Zespołu Opieki Zdrowotnej w Nysie, nie jest do końca zadowolony z ryczałtowego kontraktu. Obawia się problemów finansowych, a co za tym idzie, że stanie przed dylematem: kogo leczyć najpierw.
- Wyliczyłem, że pieniędzy może zabraknąć, a 2018 rok szpital może zamknąć na minusie. Problemem jest ryczałtowy kontrakt, który nie będzie uwzględniał nadprogramowych wykonań, czyli dodatkowych zabiegów, których, jak wiadomo, zawsze mamy dość dużo. Na czele z tymi, które ratują ludziom życie. Dlatego, jak trzeba będzie, to pójdę z tymi nadwykonaniami do sądu. A wprawę mam, bo już nie raz byłem i wygrywałem. Zwłaszcza jeśli chodzi o intensywną terapię. Każdy sąd przyzna mi rację i każe zapłacić. Tymczasem sieć szpitali zamiast dobrodziejstwem, może okazać się nieszczęściem. Bo na proste, planowe zabiegi, takie jak przepukliny, może okazać się, że zwyczajnie zabraknie pieniędzy. Wówczas będziemy tych biednych ludzi musieli odsyłać do kolejek i proponować terminy na dwa, albo trzy lata do przodu - mówi dyrektor nyskiego ZOZ Norbert Krajczy.
Dodajmy, że na razie kontrakt z Narodowym Funduszem Zdrowia, szpital w Nysie podpisał na najbliższe trzy miesiące, a ryczałt wyliczony został według wszystkich wykonań medycznych za 2015 rok.
- Wyliczyłem, że pieniędzy może zabraknąć, a 2018 rok szpital może zamknąć na minusie. Problemem jest ryczałtowy kontrakt, który nie będzie uwzględniał nadprogramowych wykonań, czyli dodatkowych zabiegów, których, jak wiadomo, zawsze mamy dość dużo. Na czele z tymi, które ratują ludziom życie. Dlatego, jak trzeba będzie, to pójdę z tymi nadwykonaniami do sądu. A wprawę mam, bo już nie raz byłem i wygrywałem. Zwłaszcza jeśli chodzi o intensywną terapię. Każdy sąd przyzna mi rację i każe zapłacić. Tymczasem sieć szpitali zamiast dobrodziejstwem, może okazać się nieszczęściem. Bo na proste, planowe zabiegi, takie jak przepukliny, może okazać się, że zwyczajnie zabraknie pieniędzy. Wówczas będziemy tych biednych ludzi musieli odsyłać do kolejek i proponować terminy na dwa, albo trzy lata do przodu - mówi dyrektor nyskiego ZOZ Norbert Krajczy.
Dodajmy, że na razie kontrakt z Narodowym Funduszem Zdrowia, szpital w Nysie podpisał na najbliższe trzy miesiące, a ryczałt wyliczony został według wszystkich wykonań medycznych za 2015 rok.