Saperzy wywieźli bombę z Nysy. Akcja zakończona
Nikt nie ucierpiał w wyniku przeprowadzonej w Nysie akcji ewakuacyjnej spowodowanej wykopaniem szczególnie niebezpiecznej bomby lotniczej. Ewakuowano około tysiąca mieszkańców osiedla Podzamcze, w stan gotowości zostały postawione wszystkie służby mundurowe. Saperzy z Brzegu, którzy pojawili się błyskawicznie, wywieźli już bombę poza miasto, DK 46 jest obecnie przejezdna.
- Najadłam się strachu. Ja akurat patrzyłam nawet przez okno, jak oni tam kopali, bo to było pod moim balkonem. Raptem ktoś wali do drzwi, a to strażacy. Szybko proszę wychodzić z domu, bo jest bomba. No to zarzuciłam na plecy polar i wybiegłam. Poszłam się pomodlić do kościoła razem z innymi. A tu wchodzą strażacy i mówią do proboszcza, żeby kończył mszę, bo ewakuacja kościoła. Przeżyłam to trochę, jeszcze nie mogę dojść do siebie. Ale muszę pochwalić te wszystkie służby, że bardzo szybko się z tym uwinęli. Najważniejsze, że żyjemy - mówi Józefa Wróbel, mieszkanka wieżowca, przy którym wykopano bombę.
Przez cały czas prowadzonej akcji obecne były na miejscu sztaby kryzysowe gminy i powiatu.
- Na szczęście wszyscy zdrowo powrócili do swoich mieszkań. Wielkie słowa podziękowania dla wszystkich służb – policji, strażaków, straży miejskiej, saperów i pracowników szpitala. Współpraca była kapitalna, a największe podziękowania dla naszych mieszkańców. Ewakuację przyjęli spokojnie, ze zrozumieniem, współpraca na najwyższym poziomie. Takie akcje zawsze są ryzykowne, a ten niewybuch – jak mówili saperzy – był szczególnie groźny, bo zdecydowano o ewakuacji aż w promieniu pół kilometra, podczas gdy standardem jest trzysta metrów. To już świadczy o skali niebezpieczeństwa. Na szczęście wszystko się dobrze skończyło i dziękuję raz jeszcze wszystkim, którzy na to wpłynęli – mówi burmistrz Nysy Kordian Kolbiarz.
Przez cały czas prowadzonej akcji obecne były na miejscu sztaby kryzysowe gminy i powiatu.
- Na szczęście wszyscy zdrowo powrócili do swoich mieszkań. Wielkie słowa podziękowania dla wszystkich służb – policji, strażaków, straży miejskiej, saperów i pracowników szpitala. Współpraca była kapitalna, a największe podziękowania dla naszych mieszkańców. Ewakuację przyjęli spokojnie, ze zrozumieniem, współpraca na najwyższym poziomie. Takie akcje zawsze są ryzykowne, a ten niewybuch – jak mówili saperzy – był szczególnie groźny, bo zdecydowano o ewakuacji aż w promieniu pół kilometra, podczas gdy standardem jest trzysta metrów. To już świadczy o skali niebezpieczeństwa. Na szczęście wszystko się dobrze skończyło i dziękuję raz jeszcze wszystkim, którzy na to wpłynęli – mówi burmistrz Nysy Kordian Kolbiarz.