Urodziny Centrum Powiadamiania Ratunkowego z Opola. Nie narzekają na brak pracy. "Żartownisie" też się zdarzają
Muszą reagować błyskawicznie, bo od ich decyzji często zależy ludzkie życie. 5-lecie pracy świętuje opolskie Centrum Powiadamiania Ratunkowego.
Każdego dnia z numeru 112 do opolskiej placówki wykonywanych jest średnio 1300 telefonów. Dotyczą różnych zdarzeń i sytuacji - od wypadków drogowych, po telefony wykonywane przez osoby, które chcą popełnić samobójstwo.
- Na pewno nasza praca nie jest łatwa - mówi Rafał Dryja, operator telefonu alarmowego, który w CPR pracuje od samego początku. - Jest to praca, która wymaga dużej odporności na stres, szybkiej reakcji, szybkiego myślenia. Oczywiście wszystko zależy od zgłoszeń. Bywają zgłoszenia łatwe, ale bywają zgłoszenia trudne - szybkie, dynamiczne, gdzie musimy działać zdecydowanie.
Mimo, że centrum na brak pracy nie może narzekać, to jego pracownicy regularnie muszą zmagać się "żartownisiami".
- Bywają telefony, że ktoś chce na przykład zamówić za naszym pośrednictwem pizzę - mówi Ditmar Kurzał, zastępca kierownika placówki. - Bardzo często ludzie nie wiedzą, do czego służy numer 112. Żądają czasami kuriozalnych interwencji. Na przykład mieliśmy telefon od chłopaka, który chciał pomocy policji, ponieważ sprzedawca nie chciał mu sprzedać papierosów, a dodajmy, że był on niepełnoletni. Też są zgłoszenia złośliwe, że osoba zgłaszająca życzy sobie służb i po prostu kłamie.
Opolskie Centrum Powiadamiania Ratunkowego było pierwszym w Polsce, które zasięgiem działania objęło całe województwo.
- Dla tych osób należą się wielkie brawa, bo tak naprawdę pracowali w pewnym sensie na żywym organizmie - przekonuje Violetta Porowska, wicewojewoda opolski. - Te dobre procedury, którymi dzisiaj się posługujemy były tworzone przez nich. Musieli się nauczyć, jak rozmawiać z tymi co dzwonią, który sposób rozmowy jest lepszy, które pytania wyeliminować z rozmowy. Dodatkowo, jak współpracować ze służbami.
W opolskim Centrum Powiadamiania Ratunkowego jest zatrudnionych 36 operatorów, którzy pracują przez cały tydzień i przez całą dobę.
- Na pewno nasza praca nie jest łatwa - mówi Rafał Dryja, operator telefonu alarmowego, który w CPR pracuje od samego początku. - Jest to praca, która wymaga dużej odporności na stres, szybkiej reakcji, szybkiego myślenia. Oczywiście wszystko zależy od zgłoszeń. Bywają zgłoszenia łatwe, ale bywają zgłoszenia trudne - szybkie, dynamiczne, gdzie musimy działać zdecydowanie.
Mimo, że centrum na brak pracy nie może narzekać, to jego pracownicy regularnie muszą zmagać się "żartownisiami".
- Bywają telefony, że ktoś chce na przykład zamówić za naszym pośrednictwem pizzę - mówi Ditmar Kurzał, zastępca kierownika placówki. - Bardzo często ludzie nie wiedzą, do czego służy numer 112. Żądają czasami kuriozalnych interwencji. Na przykład mieliśmy telefon od chłopaka, który chciał pomocy policji, ponieważ sprzedawca nie chciał mu sprzedać papierosów, a dodajmy, że był on niepełnoletni. Też są zgłoszenia złośliwe, że osoba zgłaszająca życzy sobie służb i po prostu kłamie.
Opolskie Centrum Powiadamiania Ratunkowego było pierwszym w Polsce, które zasięgiem działania objęło całe województwo.
- Dla tych osób należą się wielkie brawa, bo tak naprawdę pracowali w pewnym sensie na żywym organizmie - przekonuje Violetta Porowska, wicewojewoda opolski. - Te dobre procedury, którymi dzisiaj się posługujemy były tworzone przez nich. Musieli się nauczyć, jak rozmawiać z tymi co dzwonią, który sposób rozmowy jest lepszy, które pytania wyeliminować z rozmowy. Dodatkowo, jak współpracować ze służbami.
W opolskim Centrum Powiadamiania Ratunkowego jest zatrudnionych 36 operatorów, którzy pracują przez cały tydzień i przez całą dobę.