Trwa dogaszanie tartaku i domu w Szybowicach. Właściciel wycenia straty na 2 mln zł [FILMY, ZDJĘCIA]
Od wczoraj (5.08) strażacy gaszą pożar tartaku w Szybowicach w powiecie prudnickim. Spaliła się nie tylko firma zatrudniająca 10 osób, ale także stojący na jej terenie dom, w którym mieszkał właściciel tartaku - Feliks Wysocki, wraz z rodziną. Było to rodzinne przedsiębiorstwo, prowadzone od 25 lat.
- To tragedia, zaczęło się od pożaru hali produkcyjnej, potem przeszło wszystko na pomieszczenia biurowe, a następnie na budynek mieszkalny. To była sobota, pracowaliśmy do godziny 13.00, nic się nie działo. Mieszkamy zresztą tu, na miejscu i nie było czuć żadnego dymu, także ciężko mi mówić o jakichkolwiek przyczynach. Jest na miejscu policja, prowadzi czynności, są strażacy, poczekamy na ustalenia – mówi Feliks Wysocki.
Właściciel tartaku dodaje, że jest wprawdzie człowiekiem przedsiębiorczym i z tego znają go mieszkańcy, ale trudno zebrać siły po takim zdarzeniu.
- Niemniej jestem optymistą i tartak zechcę odbudować. Na razie zamieszkamy wszyscy u szwagierki – dodaje.
Feliks Wysocki podkreśla, że dobrze żyje z mieszkańcami Szybowic, jest społecznikiem, nie ma wrogów i nawet nie bierze pod uwagę podpalenia, jako przyczyny pożaru. Lokalne władze zaproponowały także rodzinie pomoc.
- Jak widzimy, spaleniu uległ cały tartak wraz z domem mieszkalnym. Trwa jeszcze dogaszanie, chociaż ogień został już opanowany, wydobywa się jedynie dym. Na polach też już sytuacja została opanowana. W akcji biorą udział jednostki z komendy powiatowej PSP w Prudniku, jak też ochotnicza straż pożarna. Trudno na razie mówić o przyczynie pożaru, jest policja, która prowadzi czynności w tej sprawie – mówi mł. brygadier Mariusz Pieniążek zastępca dowódcy komendy powiatowej PSP w Prudniku.
Strażak dodaje, że akcja w Szybowicach potrwa jeszcze kilka godzin – o ile nie do jutra. Strażacy odjadą dopiero, kiedy zarodki ognia zostaną do końca zlikwidowane.
Właściciel tartaku dodaje, że jest wprawdzie człowiekiem przedsiębiorczym i z tego znają go mieszkańcy, ale trudno zebrać siły po takim zdarzeniu.
- Niemniej jestem optymistą i tartak zechcę odbudować. Na razie zamieszkamy wszyscy u szwagierki – dodaje.
Feliks Wysocki podkreśla, że dobrze żyje z mieszkańcami Szybowic, jest społecznikiem, nie ma wrogów i nawet nie bierze pod uwagę podpalenia, jako przyczyny pożaru. Lokalne władze zaproponowały także rodzinie pomoc.
- Jak widzimy, spaleniu uległ cały tartak wraz z domem mieszkalnym. Trwa jeszcze dogaszanie, chociaż ogień został już opanowany, wydobywa się jedynie dym. Na polach też już sytuacja została opanowana. W akcji biorą udział jednostki z komendy powiatowej PSP w Prudniku, jak też ochotnicza straż pożarna. Trudno na razie mówić o przyczynie pożaru, jest policja, która prowadzi czynności w tej sprawie – mówi mł. brygadier Mariusz Pieniążek zastępca dowódcy komendy powiatowej PSP w Prudniku.
Strażak dodaje, że akcja w Szybowicach potrwa jeszcze kilka godzin – o ile nie do jutra. Strażacy odjadą dopiero, kiedy zarodki ognia zostaną do końca zlikwidowane.