Nyska noclegownia otwarta tylko w nocy. Bezdomni całymi dniami koczują w namiocie
Noclegownia w Nysie w dzień jest zamknięta. Można z niej korzystać tylko w nocy. W nyskim studiu Radia Opole interweniują osoby bezdomne. Noclegownia w dzień jest zamknięta, zatem koczują pod namiotem ustawionym przez gminę.
Tak jest od 8.00 rano do 20.00. Dopiero na noc bezdomni są wpuszczani do środka. Nie do końca rozumieją, co się stało.
- Nie mamy dostępu do toalety, do wody. Nie ma w tym upale także wody do picia, chyba, że sami sobie kupimy. Dali nam jedynie namiot z gminy, który trochę chroni przed słońcem. A przecież płaciliśmy za pobyt tutaj. Teraz nawet nie ma komu zapłacić – narzekają bezdomni.
Pokazują przy tym plik pokwitowań, z których wynika, że uiszczali comiesięczne opłaty w wysokości np. 800, 600, czy ponad 400 zł. Na miejscu mieli także posiłki i wspólnie pracowali na rzecz utrzymania noclegowni.
Prowadząca noclegownię Marzena Głogowska–Szukszto - prezes spółdzielni socjalnej PARASOL wyjaśnia, że została zmuszona wypowiedzieć umowę gminie.
- Ponieważ interpretacja obowiązujących dotychczas przepisów była niejednoznaczna, zwrócono się do ministerstwa o jednolitą wykładnię. Samorządy i instytucje dostały pisma z Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki społecznej, które wprowadza wyraźny podział takich placówek na noclegownie, schroniska i ogrzewalnie dla osób bezdomnych - wyjaśnia. Marzena Głogowska–Szukszto. - Nysa ma noclegownię, zatem obiekt powinien być czynny jedynie w nocy. Nie możemy też pobierać opłat, w związku z czym wypowiedzieliśmy gminie umowę i zwolniliśmy pracowników. Ta sytuacja zaskoczyła nas wszystkich na równi, nie tylko bezdomnych – mówi prezes spółdzielni.
Obecnie gmina ogłosiła konkurs na prowadzenie nyskiej noclegowni. Bezdomni wymagający stałej pomocy mogą skorzystać ze schroniska św. Brata Alberta w Bielicach, z którym nyska gmina ma podpisaną umowę.
- Nie mamy dostępu do toalety, do wody. Nie ma w tym upale także wody do picia, chyba, że sami sobie kupimy. Dali nam jedynie namiot z gminy, który trochę chroni przed słońcem. A przecież płaciliśmy za pobyt tutaj. Teraz nawet nie ma komu zapłacić – narzekają bezdomni.
Pokazują przy tym plik pokwitowań, z których wynika, że uiszczali comiesięczne opłaty w wysokości np. 800, 600, czy ponad 400 zł. Na miejscu mieli także posiłki i wspólnie pracowali na rzecz utrzymania noclegowni.
Prowadząca noclegownię Marzena Głogowska–Szukszto - prezes spółdzielni socjalnej PARASOL wyjaśnia, że została zmuszona wypowiedzieć umowę gminie.
- Ponieważ interpretacja obowiązujących dotychczas przepisów była niejednoznaczna, zwrócono się do ministerstwa o jednolitą wykładnię. Samorządy i instytucje dostały pisma z Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki społecznej, które wprowadza wyraźny podział takich placówek na noclegownie, schroniska i ogrzewalnie dla osób bezdomnych - wyjaśnia. Marzena Głogowska–Szukszto. - Nysa ma noclegownię, zatem obiekt powinien być czynny jedynie w nocy. Nie możemy też pobierać opłat, w związku z czym wypowiedzieliśmy gminie umowę i zwolniliśmy pracowników. Ta sytuacja zaskoczyła nas wszystkich na równi, nie tylko bezdomnych – mówi prezes spółdzielni.
Obecnie gmina ogłosiła konkurs na prowadzenie nyskiej noclegowni. Bezdomni wymagający stałej pomocy mogą skorzystać ze schroniska św. Brata Alberta w Bielicach, z którym nyska gmina ma podpisaną umowę.