Według protestujących, w tym procesie jest zbyt wiele niewiadomych, a inwestor - ich zdaniem - zataja fakty dotyczące funkcjonowania portu po jego uruchomieniu.

- Wyraźnie chcemy zaakcentować, że nie jesteśmy przeciwni inwestycjom w naszym mieście i rozwojowi Kędzierzyna-Koźla - mówi Małgorzata Albin, radna Kłodnicy. - Tu chodzi o coś zupełnie innego. Dzisiejsza akcja protestacyjna ma na celu zaprezentowanie naszych obaw oraz wykazanie nieścisłości wynikających z wypowiedzi medialnych inwestora, a także tych zawartych we wniosku, jaki inwestor złożył do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, w którym jest mnóstwo nierzetelnych informacji podanych w celu uzyskania zgody na rozpoczęcie inwestycji.

Większość protestujących obawia się, że pod ich oknami ruch samochodów ciężarowych będzie bardzo duży. Teraz na dobę przejeżdża przez Kłodnicę około 100 TIR-ów. Po uruchomieniu portu ich liczba może wzrosnąć, według szacunków mieszkańców, nawet do 500 na dobę.

- Mieszkam przy tej drodze - mówi Bogdan, mieszkaniec Kłodnicy. - Już w tej chwili jest tyle TIR-ów, że żyć się nie da. Jak nam tu dołożą 400 - a nawet nikt nie wie ile dodatkowych - to ja sobie tego nie wyobrażam. Kiedyś był port, barki pływały i nikomu to nie przeszkadzało, ponieważ wszystko odbywało się drogą wodną. Teraz to ma być port, ale rozbija się wszystko o te samochody.

- Już w tej chwili jest niebezpiecznie - ocenia Danuta, mieszkanka Kłodnicy. - Trudno się włączyć do ruchu, dzieciaki do szkoły tu przechodzą. W tej chwili, jak TIR-y przejeżdżają, to mamy studzienki pozapadane, szklanki wypadają nam z kredensu. Jak będzie taki duży ruch, to ja nie wiem, co będzie.

Jutro (13.06) radni osiedla Kłodnica jadą do Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, a na 22 czerwca zapowiadają spotkanie z władzami Kędzierzyna-Koźla, przedstawicielami inwestora i mieszkańcami.

Dodajmy, że remont kozielskiego portu już się rozpoczął. Pierwsze ładunki mają się w nim pojawić w przyszłym roku.