Andrzej Kopytko przerywa rejs samotników! Awaria jachtu
W związku z kolejną awarią nad ranem, pomimo prób naprawy Andrzej podjął niezwykle trudną, ale jedyną rozsądną decyzję o przerwaniu rejsu przez Atlantyk.
Opolski żeglarz przekazał z pokładu jachtu, że po nieprzespanej nocy i porannej walce podjął decyzję o powrocie do Plymouth.
Andrzej Kopytko napisał: "Obudził mnie łomot i wyrzuciło mnie z koi. Jachtem rzucało na boki w nieprawdopodobnie wielkim rozkołysie, aż ciężko było wyjść z kabiny. Przerażony zobaczyłem dyndający, zerwany sztag wewnętrzny oraz bardzo niebezpiecznie uszkodzony sztag główny i niebezpiecznie łopoczący, częściowo wleczony w wodzie żagiel sztormowy. Zachowanie masztu (nienaturalne odchylenia) też wydało mi się bardzo niepokojące. Nie wiem co się stało, być może jacht na skutek chwilowej utraty kontroli ustawił się bokiem do fali i trafił pechowo na jedną z bardziej rozbudowanych fal (takich jest z każdym dniem coraz więcej w związku ze zbliżającym się niżem)".
Żeglarz uznał, że kontynuowanie rejsu przez Atlantyk niesprawnym, osłabionym jachtem byłoby bardzo ryzykowne: "Dlatego pomimo wewnętrznej chęci kontynuowania wyścigu muszę zrezygnować i wycofać się do Plymouth, by po naprawach jachtu zdecydować co dalej. Jedno jest pewne, pomimo tak niefortunnego zakończenia mojego pierwszego OSTAR nie poddam się i nie zmarnuję poświęconych na to żeglarskie marzenie 3 lat i w końcu dopnę swego celu" - przekazał Andrzej Kopytko z pokładu s/yOPOLE".
Informację potwierdził szef obsługi brzegowej Krystian Szybka.
Andrzej Kopytko napisał: "Obudził mnie łomot i wyrzuciło mnie z koi. Jachtem rzucało na boki w nieprawdopodobnie wielkim rozkołysie, aż ciężko było wyjść z kabiny. Przerażony zobaczyłem dyndający, zerwany sztag wewnętrzny oraz bardzo niebezpiecznie uszkodzony sztag główny i niebezpiecznie łopoczący, częściowo wleczony w wodzie żagiel sztormowy. Zachowanie masztu (nienaturalne odchylenia) też wydało mi się bardzo niepokojące. Nie wiem co się stało, być może jacht na skutek chwilowej utraty kontroli ustawił się bokiem do fali i trafił pechowo na jedną z bardziej rozbudowanych fal (takich jest z każdym dniem coraz więcej w związku ze zbliżającym się niżem)".
Żeglarz uznał, że kontynuowanie rejsu przez Atlantyk niesprawnym, osłabionym jachtem byłoby bardzo ryzykowne: "Dlatego pomimo wewnętrznej chęci kontynuowania wyścigu muszę zrezygnować i wycofać się do Plymouth, by po naprawach jachtu zdecydować co dalej. Jedno jest pewne, pomimo tak niefortunnego zakończenia mojego pierwszego OSTAR nie poddam się i nie zmarnuję poświęconych na to żeglarskie marzenie 3 lat i w końcu dopnę swego celu" - przekazał Andrzej Kopytko z pokładu s/yOPOLE".
Informację potwierdził szef obsługi brzegowej Krystian Szybka.