25 lat więzienia za postrzelenie biznesmena w Głuchołazach
W opolskim sądzie zakończył się proces 35-letniego Piotr B., oskarżonego o usiłowanie zabójstwa Zygmunta Jakubowskiego z Głuchołaz. Napastnik został skazany na 25 lat więzienia, przez 10 lat nie będzie miał praw publicznych i ma zapłacić pokrzywdzonemu 200 tys. zł.
Do zdarzenia doszło w kwietniu ubiegłego roku. Według świadków, oskarżony wyskoczył na jezdnię i strzelił w kierunku samochodu, którym jechał pokrzywdzony.
- Zgodnie z opinią biegłych, oskarżony jest wysoce zdemoralizowany i rokuje nikłe nadzieje na resocjalizację - uzasadniał wyrok sędzia Jarosław Mazurek. - Oczywiście rację ma oskarżony, że jeżeli chodzi o dowody materialne, to trudno doszukać się dowodów obciążających. Faktycznie nie znaleziono ani odcisku palca, który wskazywałby na oskarżonego, ani śladów z badań genetycznych DNA. Niemniej jednak to nie wyklucza sprawstwa Piotra B., który od samego początku przyznawał się do winy - uzasadniał wyrok sędzia Mazurek.
Zaraz po zatrzymaniu oskarżony przyznał się do winy, ale w trakcie procesu zmieniał swoje wyjaśnienia. M.in. stwierdził przed sądem, że gdy rano wstał, był pełen złych emocji i chciał do czegoś postrzelać. Pod koniec procesu twierdził, że prawdziwy sprawca tego przestępstwa kazał mu wziąć winę na siebie. Mężczyzna odpowiadał już wcześniej za usiłowanie zabójstwa. Wyrok, który zapadł przed opolskim sądem, jest nieprawomocny.
- Zgodnie z opinią biegłych, oskarżony jest wysoce zdemoralizowany i rokuje nikłe nadzieje na resocjalizację - uzasadniał wyrok sędzia Jarosław Mazurek. - Oczywiście rację ma oskarżony, że jeżeli chodzi o dowody materialne, to trudno doszukać się dowodów obciążających. Faktycznie nie znaleziono ani odcisku palca, który wskazywałby na oskarżonego, ani śladów z badań genetycznych DNA. Niemniej jednak to nie wyklucza sprawstwa Piotra B., który od samego początku przyznawał się do winy - uzasadniał wyrok sędzia Mazurek.
Zaraz po zatrzymaniu oskarżony przyznał się do winy, ale w trakcie procesu zmieniał swoje wyjaśnienia. M.in. stwierdził przed sądem, że gdy rano wstał, był pełen złych emocji i chciał do czegoś postrzelać. Pod koniec procesu twierdził, że prawdziwy sprawca tego przestępstwa kazał mu wziąć winę na siebie. Mężczyzna odpowiadał już wcześniej za usiłowanie zabójstwa. Wyrok, który zapadł przed opolskim sądem, jest nieprawomocny.