BILANS 2016 Sojusznik
Podobno wróg naszego wroga staje się automatycznie naszym przyjacielem. Na tego rodzaju przypadkowym sojuszu można jednak wyjść jak Zabłocki na mydle, o czym przekonała się opozycja za sprawą pułkownika Adama Mazguły.
Mazguła, emerytowany już wojskowy, były dowódca nyskiego garnizonu a do niedawna szef opolskich harcerzy (tych z ZHP), stał się bohaterem sympatyzujących z opozycją mediów, gdy bezpardonowo zaatakował szefa resortu obrony Antoniego Macierewicza i stwierdził, że żołnierze w końcu przeciwstawią się władzy, która nie przestrzega konstytucji. Niektórzy odebrali to nawet jako swego rodzaju wezwanie do buntu.
Mazguła, na Opolszczyźnie kojarzony wcześniej przede wszystkim z ostrą krytyką obecnych władz regionalnych SLD, stał się z dnia na dzień wymarzonym partnerem dla opozycyjnych polityków, bo jako były wojskowy kontestujący nowe porządki w kraju i armii mógł uchodzić za antyrządowego przedstawiciela środowiska, które niejako z definicji winno być rządowi posłuszne. Nic dziwnego, że znalazł się wśród osób, które podpisały apel wzywający do protestu w dniu 13 grudnia.
Opozycyjna kariera Adama Mazguły trwała jednak krótko. W jednym ze swoich wystąpień stwierdził, że stan wojenny był właściwie "kulturalny" i nic strasznego się wtedy w Polsce nie działo. Tę wypowiedź podchwyciły prawicowe media, by pokazać, jak fatalnych sojuszników dobiera sobie opozycja. Tej nie pozostało nic innego, jak się od Mazguły stanowczo odciąć, Nowoczesna zażądała nawet, by wycofał swój podpis pod wspomnianym apelem. Mazguła, by nie obciążać awanturą harcerzy, zrezygnował ze stanowiska komendanta. Spotkały go też inne sankcje: MON zakazał mu noszenia munduru.
Mazguła chyba nie zamierza się jednak wycofać z działalności publicznej, bo zapowiedział w wywiadach założenie stowarzyszenia, które ma bronić konstytucji. Stowarzyszenie ma zacząć działać w styczniu 2017 roku.
Mazguła, na Opolszczyźnie kojarzony wcześniej przede wszystkim z ostrą krytyką obecnych władz regionalnych SLD, stał się z dnia na dzień wymarzonym partnerem dla opozycyjnych polityków, bo jako były wojskowy kontestujący nowe porządki w kraju i armii mógł uchodzić za antyrządowego przedstawiciela środowiska, które niejako z definicji winno być rządowi posłuszne. Nic dziwnego, że znalazł się wśród osób, które podpisały apel wzywający do protestu w dniu 13 grudnia.
Opozycyjna kariera Adama Mazguły trwała jednak krótko. W jednym ze swoich wystąpień stwierdził, że stan wojenny był właściwie "kulturalny" i nic strasznego się wtedy w Polsce nie działo. Tę wypowiedź podchwyciły prawicowe media, by pokazać, jak fatalnych sojuszników dobiera sobie opozycja. Tej nie pozostało nic innego, jak się od Mazguły stanowczo odciąć, Nowoczesna zażądała nawet, by wycofał swój podpis pod wspomnianym apelem. Mazguła, by nie obciążać awanturą harcerzy, zrezygnował ze stanowiska komendanta. Spotkały go też inne sankcje: MON zakazał mu noszenia munduru.
Mazguła chyba nie zamierza się jednak wycofać z działalności publicznej, bo zapowiedział w wywiadach założenie stowarzyszenia, które ma bronić konstytucji. Stowarzyszenie ma zacząć działać w styczniu 2017 roku.