Prezydent Opola pojechał do głodujących w Dobrzeniu Wielkim. Spotkanie skończyło się awanturą, wyjechał w asyście policji
Awanturą zakończyło się piątkowa wizyta prezydenta Opola Arkadiusza Wiśniewskiego i wiceprezydenta Mirosława Pietruchy u głodujących w Gminnym Ośrodku Kultury w Dobrzeniu Wielkim. Prezydenci przyjechali bez zapowiedzi, wychodzili w asyście policji, która musiała ich chronić przed agresywnym tłumem. Samochód, którym odjeżdżali, został opluty, ktoś rzucił w niego kamieniem.
Jak powiedział Radiu Opole wiceprezydent Pietrucha, przedstawiciele władz Opola chcieli w spokoju porozmawiać z osobami, które w drugim dniu świąt rozpoczęli głodówkę, by zaprotestować przeciw decyzji o powiększeniu Opola. Dlatego bez zapowiedzi pojechali późnym wieczorem do Dobrzenia Wielkiego.
- Spokojna rozmowa trwała może pół godziny, potem na sali zaczęli się gromadzić mieszkańcy. Były okrzyki, wyzwiska, w końcu na sali pojawiła się policja - relacjonuje Pietrucha. - Policjanci odprowadzili nas do samochodu, który został otoczony przez tłum. Kilka osób położyło się na drodze, ale zostali odciągnięci przez policjantów.
- Prezydentowi chodziło o nawiązanie dialogu. Mówi się o tym, że trzeba rozmawiać, żeby tę trudną, w zasadzie patową sytuację, próbować rozwiązać - komentuje wczorajsze zdarzenie rzecznik prasowy opolskiego ratusza Katarzyna Oborska-Marciniak. - Niestety, bardzo szybko na sali zaczęli się pojawiać ludzie, którzy zostali w jakiś sposób zawiadomieni, że prezydent Wiśniewski jest w GOK-u. Na każde praktycznie słowo Prezydenta była odpowiedź w postaci obraźliwych słów. Było, muszę powiedzieć, wręcz niebezpiecznie. Myślę, że trzeba poczekać aż opadną emocje, ponieważ one wczoraj sięgały zenitu. Pan prezydent na pewno jeszcze będzie próbował spotkać z osobami, które protestują, które głodują, ale myślę, że na to przyjdzie czas w nowy roku.
- Spokojna rozmowa trwała może pół godziny, potem na sali zaczęli się gromadzić mieszkańcy. Były okrzyki, wyzwiska, w końcu na sali pojawiła się policja - relacjonuje Pietrucha. - Policjanci odprowadzili nas do samochodu, który został otoczony przez tłum. Kilka osób położyło się na drodze, ale zostali odciągnięci przez policjantów.
- Prezydentowi chodziło o nawiązanie dialogu. Mówi się o tym, że trzeba rozmawiać, żeby tę trudną, w zasadzie patową sytuację, próbować rozwiązać - komentuje wczorajsze zdarzenie rzecznik prasowy opolskiego ratusza Katarzyna Oborska-Marciniak. - Niestety, bardzo szybko na sali zaczęli się pojawiać ludzie, którzy zostali w jakiś sposób zawiadomieni, że prezydent Wiśniewski jest w GOK-u. Na każde praktycznie słowo Prezydenta była odpowiedź w postaci obraźliwych słów. Było, muszę powiedzieć, wręcz niebezpiecznie. Myślę, że trzeba poczekać aż opadną emocje, ponieważ one wczoraj sięgały zenitu. Pan prezydent na pewno jeszcze będzie próbował spotkać z osobami, które protestują, które głodują, ale myślę, że na to przyjdzie czas w nowy roku.