BILANS 2016 Helikopter w ogniu
Politycznych przepychanek. Historia zabiegów o opolską bazę Lotniczego Pogotowia Ratunkowego jest niezwykle pouczająca i sporo mówi o naszych regionalnych obyczajach politycznych. Wydawać by się mogło, że sprawa jest oczywista, bo Opolszczyzna była jedynym regionem, który nie ma własnej bazy LPR. Tymczasem pomysł stworzenia takiej bazy wywołał, przynajmniej początkowo, mocno zróżnicowane reakcje. O czym warto przypomnieć dzisiaj, gdy bazę już mamy, śmigłowiec lata z chorymi a wszystkie VIP-y czują się ojcami sukcesu.
Prawdziwym ojcem jest jednak Norbert Krajczy, który był wtedy senatorem Prawa i Sprawiedliwości a zarazem urzędującym dyrektorem szpitala w Nysie, który osobiście zadbał o dobre warunki pracy LPR, budując na dachu swojego szpitala profesjonalne lądowisko. To on zaczął lobbować na rzecz budowy bazy na Opolszczyźnie, prosząc o wsparcie regionalne władze rządowe i samorządowe. Co ciekawe, entuzjazmu nie wzbudził. Wojewoda Ryszard Wilczyński, który z racji pełnionego urzędu odpowiadał za ratownictwo medyczne, stwierdził, że taki śmigłowiec nie jest niezbędny, bo istniejąca sieć karetek wystarczy. Niewykluczone, że to sceptyczne stanowisko miało coś wspólnego z faktem, że kraj, a więc i Opolszczyzna, była po reformie systemu ratownictwa medycznego, która to reforma, głownie z powodu utworzenia centralnej dyspozytorni, była regularnie publicznie krytykowana przez dr. Kazimierza Błońskiego, który kieruje ratownictwem w Nysie, w szpitalu zarządzanym przez senatora Krajczego. Nie bez znaczenia pewnie było i to, że do pomysłu dość krytycznie odniósł się resort zdrowia. Co ciekawe jednak, sceptyczny był także wicemarszałek Roman Kolek, który odpowiada w regionie za służbę zdrowia. I on uważał, przynajmniej na tym etapie, że karetki nam wystarczą. Krajczy, który jest znany jako człowiek raczej porywczy, nie krył wówczas irytacji.
Ale kropla drąży skałę. Kilka lat później, gdy okazało się, że szansa na własną bazę i własny eurocopter jednak jest, urzędnicy zmienili zdanie. Wicemarszałek Kolek na przykład, powołując się na sprawdzone wzory niemieckie, zaczął powtarzać, że standardy się zmieniają i własny helikopter jednak by się nam bardzo przydał. Znaleziono pieniądze na tymczasową bazę w Polskiej Nowej Wsi, na lotnisku Aeroklubu Opolskiego, a marszałek powołał nawet pełnomocnika do spraw otworzenia bazy LPR w osobie Jacka Niesłuchowskiego. Gdy w listopadzie śmigłowiec wylądował w Polskiej Nowej wsi, by już półtorej godziny później wystartować do chorego, przeciwników stworzenia bazy w LPR w naszym regionie już nie było.
Ale kropla drąży skałę. Kilka lat później, gdy okazało się, że szansa na własną bazę i własny eurocopter jednak jest, urzędnicy zmienili zdanie. Wicemarszałek Kolek na przykład, powołując się na sprawdzone wzory niemieckie, zaczął powtarzać, że standardy się zmieniają i własny helikopter jednak by się nam bardzo przydał. Znaleziono pieniądze na tymczasową bazę w Polskiej Nowej Wsi, na lotnisku Aeroklubu Opolskiego, a marszałek powołał nawet pełnomocnika do spraw otworzenia bazy LPR w osobie Jacka Niesłuchowskiego. Gdy w listopadzie śmigłowiec wylądował w Polskiej Nowej wsi, by już półtorej godziny później wystartować do chorego, przeciwników stworzenia bazy w LPR w naszym regionie już nie było.