Patryk Jaki apeluje o zrozumienie decyzji o zmianie granic Opola
- To nie ja postawiłem zarzut o naruszenie miru i nie zależy mi na ukaraniu kogokolwiek - tak wiceminister Patryk Jaki komentuje trwające przesłuchania osób, które 30 listopada okupowały jego biuro poselskie w Opolu.
- Zależy mi na tym, żeby wreszcie zrozumieć, że demokracja polega tez na tym, że politycy podejmują czasem trudne decyzje, z którymi część osób się nie zgadza. Jeżeli jednak mówimy o demokracji, czy zakładamy specjalny komitet, który broni samorządności, to musimy rozumieć też, że w ramach tej demokracji mogą być i są podejmowane decyzje dotyczące zmiany granic - wyjaśnia.
Wiceminister sprawiedliwości zaznacza natomiast, że wszyscy powinni być równi wobec prawa i przypomina, że sam został kiedyś ukarany za zorganizowanie zgromadzenia, którego nie zgłosił.
Patryk Jaki tłumaczy też, że jest gotowy na spotkanie z osobami, które zostały skrzywdzone przez wójta i w wyniku połączenia gmin zostały na przykład wyrzucone z pracy.
- Nie mam zamiaru spotykać się jednak z tymi, którzy robią sobie politykę i próbują budować przyszłe poparcie - podkreśla i dodaje, że przyjmując pieniądze od Opola, w gminie Dobrzeń Wielki nikt nie straciłby pracy przed świętami, a nawet mógłby liczyć na premię.
Jak już informowaliśmy, rada miasta Opola zgodziła się przekazać gminie Dobrzeń Wielki 10 mln zł. Ta kwota według wyliczeń wójta przedstawionych w ratuszu "uratowałaby" przyszłoroczne finanse gminy. Władze Dobrzenia nie przyjęły tych pieniędzy.
Dodajmy, że kiedy w urzędzie miasta trwała konferencja prasowa wiceministra sprawiedliwości, ratusza pilnowała straż miejska i policja. Obawiano się, że na konferencji pojawi się grupa protestujących przeciwników Dużego Opola.