Festiwal skarg i niejasności w sprawie strefy płatnego parkowania w Nysie
Trwa zamieszanie związane z opłatami parkomatowymi w Nysie. Sprawa jest dyskutowana na trwającej (29.11) sesji rady miejskiej. Okazuje się, że chociaż weszła w życie uchwała radnych o darmowym kwadransie parkowania, to mieszkańcy o tym nie wiedzą i dalej płacą za postój. Z kolei starosta grozi gminie pozwem i wstrzymaniem ponad stutysięcznych, rocznych dotacji na sport czy kulturę. Jak tłumaczy, obawia się restrykcji za strony zarządu strefy parkingowej. Uchwała rady miejskiej dotyczy bowiem także dróg powiatowych.
Wiceburmistrz Piotr Bobak łagodzi nastroje i zapewnia, że wszystko powoli zaczyna działać.
- Parkomaty są przygotowane, osobiście sprawdzałem, wystarczy nacisnąć zielony guzik i wyskakuje bilet uprawniający do bezpłatnego parkowania przez 15 minut – mówi Bobak.
Problem w tym, że wielu mieszkańców nie wie, iż uchwała obowiązuje od kilku dni i nadal płaci za parkowanie.
- Nysa to chore miasto – mówi jeden z kierowców, parkujący na ulicy Wrocławskiej i kupujący bilet. Inny dodaje, że sam pomysł jest świetny, bo na przykład pozwala na szybkie pobranie pieniędzy z bankomatu. Przyznaje jednak, że do tej pory nie wiedział o takiej możliwości.
- Problem jest innej natury, starosta to zakwestionował, sprawa jest w nadzorze wojewody, o czym poinformowano gminę pismem. Dopóki jednak wojewoda nie wyda tzw. rozstrzygnięcia nadzorczego, uchwała obowiązuje – mówi wiceburmistrz.
Z kolei starosta Czesław Biłobran liczy utracone wpływy powiatu twierdząc, że darmowe 15 minut postoju jest tylko teoretyczne. Bo po tym czasie kierowca może znowu postarać się o bezpłatny bilet i tak – przy odrobinie determinacji – może robić aż do załatwienia swoich spraw. A dodajmy, że stawki gminne obowiązują także na drogach powiatowych, przy czym radni miejscy nie uzgadniali wprowadzonych zmian z radnymi powiatu.
- 400 tys. zł rocznie otrzymywaliśmy z tytułu funkcjonowania strefy na naszych drogach, wiążą nas także wieloletnie umowy z zarządcą strefy płatnego parkowania. Zapewne strefa będzie od nas dochodzić utraconych wpływów. Wtedy my złożymy pozew przeciwko gminie. Już teraz zastanawiamy się także nad obcięciem powiatowych dotacji na rzecz gminy – np. na sport, czy kulturę. Rocznie, to ok. 140 tys. zł, a nie chcemy zaprzestać innych inwestycji, głównie drogowych – mówi starosta.
Dodajmy, że na sesji rozpatrywano też skargę na burmistrza Piotra Bobaka, którą złożył Tomasz Hankus, od lat walczący o poprawność działań w strefie płatnego parkowania. Ta sprawa dotyczy z kolei regresu opłat od kierowców, którzy w minionych latach parkowali w miejscach niewłaściwie oznakowanych przez zarządcę strefy.
- Parkomaty są przygotowane, osobiście sprawdzałem, wystarczy nacisnąć zielony guzik i wyskakuje bilet uprawniający do bezpłatnego parkowania przez 15 minut – mówi Bobak.
Problem w tym, że wielu mieszkańców nie wie, iż uchwała obowiązuje od kilku dni i nadal płaci za parkowanie.
- Nysa to chore miasto – mówi jeden z kierowców, parkujący na ulicy Wrocławskiej i kupujący bilet. Inny dodaje, że sam pomysł jest świetny, bo na przykład pozwala na szybkie pobranie pieniędzy z bankomatu. Przyznaje jednak, że do tej pory nie wiedział o takiej możliwości.
- Problem jest innej natury, starosta to zakwestionował, sprawa jest w nadzorze wojewody, o czym poinformowano gminę pismem. Dopóki jednak wojewoda nie wyda tzw. rozstrzygnięcia nadzorczego, uchwała obowiązuje – mówi wiceburmistrz.
Z kolei starosta Czesław Biłobran liczy utracone wpływy powiatu twierdząc, że darmowe 15 minut postoju jest tylko teoretyczne. Bo po tym czasie kierowca może znowu postarać się o bezpłatny bilet i tak – przy odrobinie determinacji – może robić aż do załatwienia swoich spraw. A dodajmy, że stawki gminne obowiązują także na drogach powiatowych, przy czym radni miejscy nie uzgadniali wprowadzonych zmian z radnymi powiatu.
- 400 tys. zł rocznie otrzymywaliśmy z tytułu funkcjonowania strefy na naszych drogach, wiążą nas także wieloletnie umowy z zarządcą strefy płatnego parkowania. Zapewne strefa będzie od nas dochodzić utraconych wpływów. Wtedy my złożymy pozew przeciwko gminie. Już teraz zastanawiamy się także nad obcięciem powiatowych dotacji na rzecz gminy – np. na sport, czy kulturę. Rocznie, to ok. 140 tys. zł, a nie chcemy zaprzestać innych inwestycji, głównie drogowych – mówi starosta.
Dodajmy, że na sesji rozpatrywano też skargę na burmistrza Piotra Bobaka, którą złożył Tomasz Hankus, od lat walczący o poprawność działań w strefie płatnego parkowania. Ta sprawa dotyczy z kolei regresu opłat od kierowców, którzy w minionych latach parkowali w miejscach niewłaściwie oznakowanych przez zarządcę strefy.