Z wizytą u nyskich trojaczków. Laura, Amelka i Oliwka dostały prezenty [ZDJĘCIA]
Nyskie trojaczki - jednojajowe dziewczynki, które rodzą się raz na dwieście milionów - dostały dzisiaj (2.11) prezenty od lokalnych władz. To specjalny wózek i 3 tysiące zł od Gminnego Zarządu Oświaty, w którym pracuje ojciec dziewczynek. Mama, Anna Pohler, cieszy się swoim potrójnym szczęściem i przyznaje, że ma problemy z rozróżnieniem córeczek: Laury, Oliwii i Amelki.
- Z czasem, jak rosną i przybierają na wadze, zauważam pewne minimalne różnice, ale faktycznie są do siebie nawzajem bardzo podobne i jest z tym problem – mówi mama trojaczków.
Rodzina doskonale sobie radzi z opieką nad dziewczynkami, ponieważ na razie ojciec – Piotr Pohler – korzysta z urlopu i pomaga żonie. Potem zapewne będzie ciężej i mama liczy na pomoc babć.
- Jak karmimy dzieci? Karmię piersią, ale także ściągam pokarm do butelki. W karmieniu pomaga mi mąż, ale trudno, zawsze jedna z dziewczynek musi chwilę poczekać. Najtrudniej jest z kąpielą, to czasochłonne zajęcie wypluskać wszystkie panny mniej więcej o tej samej porze – śmieje się pani Anna.
Dodaje, że bywają też bezsenne noce, kiedy córeczki popłakują, jednak są zdrowe i to jest największe szczęście dla rodziców.
Pohlerowie są wdzięczni za okazaną dotychczas pomoc – głównie od opolskiego szpitala, gdzie urodziły się dziewczynki, firm, a także nyskiej gminy.
- Wszystko się przyda, nawet nie liczymy, ile wydajemy na same pampersy, bo to przecież razy trzy – mówi mama trojaczków.
- Najważniejsze, że jesteśmy już razem w domu, wszystko wróciło do normy i będzie dobrze – reasumuje Piotr Pohler.
I jeszcze ciekawostka: tego samego dnia w Toruniu przyszło na świat trzech jednojajowych chłopców. Rodzice żartują, że to kawalerowie dla ich córek i być może dojdzie kiedyś do spotkania obu rodzin.
Rodzina doskonale sobie radzi z opieką nad dziewczynkami, ponieważ na razie ojciec – Piotr Pohler – korzysta z urlopu i pomaga żonie. Potem zapewne będzie ciężej i mama liczy na pomoc babć.
- Jak karmimy dzieci? Karmię piersią, ale także ściągam pokarm do butelki. W karmieniu pomaga mi mąż, ale trudno, zawsze jedna z dziewczynek musi chwilę poczekać. Najtrudniej jest z kąpielą, to czasochłonne zajęcie wypluskać wszystkie panny mniej więcej o tej samej porze – śmieje się pani Anna.
Dodaje, że bywają też bezsenne noce, kiedy córeczki popłakują, jednak są zdrowe i to jest największe szczęście dla rodziców.
Pohlerowie są wdzięczni za okazaną dotychczas pomoc – głównie od opolskiego szpitala, gdzie urodziły się dziewczynki, firm, a także nyskiej gminy.
- Wszystko się przyda, nawet nie liczymy, ile wydajemy na same pampersy, bo to przecież razy trzy – mówi mama trojaczków.
- Najważniejsze, że jesteśmy już razem w domu, wszystko wróciło do normy i będzie dobrze – reasumuje Piotr Pohler.
I jeszcze ciekawostka: tego samego dnia w Toruniu przyszło na świat trzech jednojajowych chłopców. Rodzice żartują, że to kawalerowie dla ich córek i być może dojdzie kiedyś do spotkania obu rodzin.