Kobieta urodziła w karetce. Nietypowa interwencja namysłowskich ratowników medycznych
Do zdarzenia doszło przedwczoraj. Zespół ratownictwa został wezwany do kobiety w zaawansowanej ciąży. Namysłowianka szykowała się do trzeciego rozwiązania. Medycy zaraz po wezwaniu byli przekonani, że będzie to kolejny przewóz transportowy z domu na oddział ginekologiczno-położniczy. Gdy przyjechali na miejsce akcja porodowa już się rozpoczęła.
- Zostaliśmy zaskoczeni taką sytuacją, zwłaszcza, że kobieta była przed wyznaczonym terminem porodu – wspomina Aleksander Szachnowski z namysłowskiego Falck’a.
- Dojechaliśmy na miejsce, pani stała w drzwiach wyjściowych i krzyczała, że poród już trwa. Tyle, co zdążyliśmy położyć kobietę na noszach, doszło do rozwiązania. Dzieciątko urodziło się zdrowe, już na sam pierwszy rzut oka było widać, że wszystko jest dobrze. I tak oto cała akcja porodowa odbyła się w naszym ambulansie.
Ratownik podkreśla, że wnętrze karetki w takich sytuacjach jest ciasne i całe działanie trzeba przygotować pod względem logistycznym.
- Ambulans ma ograniczoną powierzchnię. Było dosyć ciasno, ale wszyscy zmieściliśmy się. To oczywiście kwestia logistyki i rozmieszczenia. Jedna osoba zajmuje się kobietą na wysokości brzucha, drugi ratownik zajmuje się dzieckiem po porodzie na wysokości nóg pacjentki. Musimy sobie jakoś radzić w takich sytuacjach, ale jesteśmy do tego szkoleni. Poza tym, to rzeczywiście niecodzienna sytuacja – dodaje Aleksander Szachnowski.
Dodajmy, że matka oraz dziecko czują się dobrze. Przebywają w Namysłowskim Centrum Zdrowia.
- Dojechaliśmy na miejsce, pani stała w drzwiach wyjściowych i krzyczała, że poród już trwa. Tyle, co zdążyliśmy położyć kobietę na noszach, doszło do rozwiązania. Dzieciątko urodziło się zdrowe, już na sam pierwszy rzut oka było widać, że wszystko jest dobrze. I tak oto cała akcja porodowa odbyła się w naszym ambulansie.
Ratownik podkreśla, że wnętrze karetki w takich sytuacjach jest ciasne i całe działanie trzeba przygotować pod względem logistycznym.
- Ambulans ma ograniczoną powierzchnię. Było dosyć ciasno, ale wszyscy zmieściliśmy się. To oczywiście kwestia logistyki i rozmieszczenia. Jedna osoba zajmuje się kobietą na wysokości brzucha, drugi ratownik zajmuje się dzieckiem po porodzie na wysokości nóg pacjentki. Musimy sobie jakoś radzić w takich sytuacjach, ale jesteśmy do tego szkoleni. Poza tym, to rzeczywiście niecodzienna sytuacja – dodaje Aleksander Szachnowski.
Dodajmy, że matka oraz dziecko czują się dobrze. Przebywają w Namysłowskim Centrum Zdrowia.