Zapadł wyrok w sprawie pracownic centrum urologii w Kędzierzynie - Koźlu
Rok więzienia w zawieszeniu na dwa lata, 3600 zł grzywny i naprawa wyrządzonej szkody - taki wyrok w Sądzie Okręgowym w Opolu usłyszały pracownice przychodni urologicznej w Kędzierzynie - Koźlu - pielęgniarka Iwona O. i sekretarka medyczna Janina T., oskarżone o przywłaszczenie blisko 250 tys. zł na przestrzeni 2010 i 2011 roku.
Pieniądze pochodziły od pacjentów, którzy w centrum urologii w Kędzierzynie - Koźlu, będącym częścią Śląskiego Centrum Diagnostyki Obrazowej Helimed w Katowicach, mieli wykonywany zabieg laserowego usunięcia gruczołu krokowego. Iwona O. i Janina T. przyjęły od 35 pacjentów w sumie 248 i pół tys. zł, ale jak ustalił sąd, pieniądze nie trafiły do kasy spółki, podobnie jak kopie dowodów wpłaty. Sędzia Artur Tomaszewski tłumaczył, że nie jest do końca jasny cel, na który oskarżone zbierały pieniądze - część z nich miała być przeznaczona na wyjazd pracowników centrum na wycieczkę - poza wiedzą katowickiej spółki.
Pełnomocnik oskarżonych Grzegorz Łabuda uważa, że do przestępstwa nie doszło, na co są dowody - system informatyczny, do którego wpisywano w czasie rzeczywistym dane o zabiegach i kopie dowodów wpłaty, które przechowywano w Kędzierzynie Koźlu.
- Skoro te dokumenty zostały w Kędzierzynie, nie zostały nigdzie przez nie usunięte, nie zostały spalone, wyrzucone do śmieci to świadczy to o tym, że oskarżone w żaden sposób nie miały na celu popełnienia jakiegokolwiek przestępstwa - tłumaczy.
Dodajmy, że według śledczych pieniądze były rozliczane z pominięciem księgowości z polecenia ówczesnego kierownika centrum, nieżyjącego już Anatola M.
Adwokat oskarżonych zapowiada apelację od dzisiejszego wyroku.
Pełnomocnik oskarżonych Grzegorz Łabuda uważa, że do przestępstwa nie doszło, na co są dowody - system informatyczny, do którego wpisywano w czasie rzeczywistym dane o zabiegach i kopie dowodów wpłaty, które przechowywano w Kędzierzynie Koźlu.
- Skoro te dokumenty zostały w Kędzierzynie, nie zostały nigdzie przez nie usunięte, nie zostały spalone, wyrzucone do śmieci to świadczy to o tym, że oskarżone w żaden sposób nie miały na celu popełnienia jakiegokolwiek przestępstwa - tłumaczy.
Dodajmy, że według śledczych pieniądze były rozliczane z pominięciem księgowości z polecenia ówczesnego kierownika centrum, nieżyjącego już Anatola M.
Adwokat oskarżonych zapowiada apelację od dzisiejszego wyroku.