Skąd bierze się benzen w kędzierzyńsko-kozielskim powietrzu?
Problem benzenu zanieczyszczającego powietrze w Kędzierzynie-Koźlu pozostaje nierozwiązany od wielu lat. Starosta Małgorzata Tudaj mówi, że jest coraz lepiej, bo średnioroczne stężenie spadło trzykrotnie w ciągu kilku ostatnich lat.
- Rozporządzenie ministra ochrony środowiska mówi, że jeżeli nie ma zorganizowanych źródeł emisji, czyli na przykład komina zbierającego te zanieczyszczenia, pozwoleń nie wydaje się. Monitorujemy jednak ten zakład pracy, a oni mają swoje pomiary. Wysyłają nam wyniki i wiemy, że tam nie ma niebezpiecznej sytuacji – zapewnia Małgorzata Tudaj.
Zdaniem radnego Andrzeja Lachowicza, sprawa benzenu jest niemal kryminalna, bo najbardziej trujące jest to, czego nie czuć w powietrzu. - Specyfika tego miasta od dawna wymagała zdecydowanych kroków - ocenia.
- Dawno temu należałoby wprowadzić mobilne laboratoria, które wykryłyby trucicieli. Sprawa powinna zostać nagłośniona, żeby społeczeństwo dowiedziało się o winowajcach. Kary powinny być drakońskie, czyli dokuczliwe, natychmiastowe i odstraszające ewentualnych naśladowców - przekonuje radny.
Dodajmy, że od pięciu lat kędzierzyńsko-kozielskie starostwo finansuje 5 stacji monitorujących stan powietrza w mieście.