Dyskusja nad finansami nyskiej gminy. Zadłużenie bezpieczne czy nie?
Nie milkną spory wokół planowanego przez nyską gminę 20 - milionowego kredytu, który powiększyłby budżetowy deficyt do ponad 70 mln zł. Uchwałę w tej sprawie przyjęto stosunkiem głosów: 13 - za, 5 - przeciwnych, przy 2 wstrzymujących się. Skarbnik Marian Lisoń przyznaje, że gmina ma jeszcze inne, niezrealizowane zobowiązania, ale - jego zdaniem - wszystko mieści się w granicach obowiązujących przepisów.
- Mamy zadłużenie gminy w kwocie 37 mln 300 tys. zł tytułem wcześniejszych kredytów. Do tego dochodzi 21.785 tys. zł wyemitowanych obligacji. Łącznie daje to ponad 59 mln zł.
Teraz radni miejscy dali przyzwolenie na zaciągnięcie kolejnego, 20 – milionowego kredytu - wylicza skarbnik miasta Marian Lisoń.
- Nie wszyscy się zgodzili, ja byłem przeciwny – mówi radny Ligi Nyskiej Piotr Wojtasik.
Jako główną przyczynę swojego sprzeciwu radny podaje nie sam fakt zaciągnięcia kolejnego kredytu, lecz cel, na który mają zostać wydane.
- Zamiast na rozwój i miejsca pracy, wydamy je głównie na wsparcie budowy hali sportowej i spłatę wcześniejszych kredytów. Nie jest to prorozwojowe, nie wspiera młodych rodzin, stąd moja decyzja i głosowanie "przeciw" – mówi Wojtasik.
Z kolei burmistrz Kordian Kolbiarz argumentował na naszej antenie, że będą to głównie pieniądze wspierające inwestycje, na które można dostać unijne dofinansowanie z ostatniego już rozdania dotacji z UE. Marnotrawstwem, w jego ocenie, byłoby nieskorzystanie z tej szansy.
Jak wylicza skarbnik, zadłużenie gminy w stosunku do dochodów - łącznie z obligacjami i hipotetycznym 20 - milionowym kredytem - wynosiłoby 37%. Obecnie - jak mówi Marian Lisoń - taki przelicznik procentowy już nie obowiązuje. Wcześniej jednak był ustalony na poziomie 60% dopuszczalnego zadłużenia, więc teoretycznie pozostaje jeszcze duży zapas.
Dodajmy, że kwestia zadłużenia miasta jest przedmiotem gorącej debaty w lokalnych mediach.
Teraz radni miejscy dali przyzwolenie na zaciągnięcie kolejnego, 20 – milionowego kredytu - wylicza skarbnik miasta Marian Lisoń.
- Nie wszyscy się zgodzili, ja byłem przeciwny – mówi radny Ligi Nyskiej Piotr Wojtasik.
Jako główną przyczynę swojego sprzeciwu radny podaje nie sam fakt zaciągnięcia kolejnego kredytu, lecz cel, na który mają zostać wydane.
- Zamiast na rozwój i miejsca pracy, wydamy je głównie na wsparcie budowy hali sportowej i spłatę wcześniejszych kredytów. Nie jest to prorozwojowe, nie wspiera młodych rodzin, stąd moja decyzja i głosowanie "przeciw" – mówi Wojtasik.
Z kolei burmistrz Kordian Kolbiarz argumentował na naszej antenie, że będą to głównie pieniądze wspierające inwestycje, na które można dostać unijne dofinansowanie z ostatniego już rozdania dotacji z UE. Marnotrawstwem, w jego ocenie, byłoby nieskorzystanie z tej szansy.
Jak wylicza skarbnik, zadłużenie gminy w stosunku do dochodów - łącznie z obligacjami i hipotetycznym 20 - milionowym kredytem - wynosiłoby 37%. Obecnie - jak mówi Marian Lisoń - taki przelicznik procentowy już nie obowiązuje. Wcześniej jednak był ustalony na poziomie 60% dopuszczalnego zadłużenia, więc teoretycznie pozostaje jeszcze duży zapas.
Dodajmy, że kwestia zadłużenia miasta jest przedmiotem gorącej debaty w lokalnych mediach.