Choroś: Zgoda na powiększenia Opola wydaje się być ostateczną i niepodważalną
– Zgoda na powiększenie Opola nie jest dla mnie zaskoczeniem. Myślę, że już na etapie ogłaszania pomysłu prezydent Wiśniewski był „po słowie” z najwyższymi władzami – tak ostatnie doniesienia z Warszawy komentował dziś w porannej rozmowie „W cztery oczy” dr Błażej Choroś, politolog z Uniwersytetu Opolskiego.
– Stanowisko komisji nie jest tutaj wiążące. Decyzja rządu nie podlega też w zasadzie jakiejś specjalnej kontroli prawnej w tym zakresie. Dlatego też pytanie czy to było zgodne z prawem, czy wszystkie kryteria zostały spełnione, czy wszystkie reguły zostały dochowane w pewnym sensie pozostaje w zawieszeniu, dlatego że – o ile się orientuję – nie ma żadnej bezpośredniej drogi prawnej, która pozwoliłaby na kontrolę tej decyzji – wyjaśnia gość porannej rozmowy.
– Decyzja Rady Ministrów dotycząca zgody na powiększenie Opola wydaje się ostateczną i niepodważalną – dodał politolog. Jego zdaniem dalsze protesty przeciwników Dużego Opola, czy ewentualne zaskarżanie tej decyzji, nie przyniosą rezultatu.
Tymczasem mieszkańcy podopolskich gmin zapowiadają dalszą walkę o swoją odrębność. Naszego gościa zapytaliśmy czy konflikt będzie eskalował czy z czasem obie strony dojdą do porozumienia.
– Oczywiście ta nieufność do działań prezydenta na tych przyłączonych terenach na pewno będzie widoczna jeszcze przez jakiś czas. Myślę jednak, że właśnie bardziej działaniami niż słowami ma on możliwość sprawienia, że te relacje zaczną znowu być poprawne, a w przyszłości może nawet bardzo dobre – podsumowuje Błażej Choroś.
– Najgorsze co jest w decyzji Rady Ministrów to anturaż, okoliczności w jakich ją podejmowane – mówił w „Poglądach i osądach” red. Bogusław Mrukot z Nowej Trybuny Opolskiej. Jego zdaniem przypuszczenia przeciwników Dużego Opola, że decyzja zapadła już dawno i nikt nie zadał sobie nawet trudu o zachowanie pozorów szczegółowej analizy, wsłuchania się w nastroje polityczne, okazały się słuszne.
– Można było te pozory zachować. Formalnie one nic nie znaczą, natomiast ich efekt społeczny jest duży. Na portalach społecznościowych pojawiają się opinie, że to jest koniec demokracji, koniec samorządności, a nawet powrót do PRL-u. Ja się takim odczuciom nie dziwię, bo ludzie są przyzwyczajeni, że zapadają różne decyzje: trudne lub dobre, gorsze lub lepsze; ale one zapadają po jakimś procesie, dyskusji, bo to jest kierunek europejski, demokratyczny, więcej samorządności, więcej obywatelskości – podsumował gość „Poglądów i osądów”.