Wydarzenia czerwca '76 roku ośmieliły Polaków do sprzeciwu wobec władzy
Robotnicy fabryki w Namysłowie włączyli się w antysocjalistyczne protesty w czerwcu w 1976 roku. Przypomnijmy, wszystko zaczęło się w radomskim Ursusie po wprowadzeniu przez komunistyczny rząd drakońskich podwyżek cen. Protesty zostały brutalnie stłumione przez reżim Gierka.
W skali kraju trzy czwarte województw zostało objętych strajkami. W naszym regionie protesty odbyły się w dwóch miejscach - w Opolu i w namysłowskich Zakładach Elektrotechniki Motoryzacyjnej.
- W Namysłowie strajk wybuchł spontanicznie. Tam problemy narastały od dawna. Ta hala, w której pracowały przede wszystkim kobiety, waliła się - powiedział w porannej rozmowie „W cztery oczy” dr Mariusz Patelski z Instytutu Historii Uniwersytetu Opolskiego, autor książki poświęconej tym wydarzeniom.
- Zakład produkował nowoczesne silniki elektryczne, sprzęgła np. do samochodów marki Polonez, a pracownicy otrzymywali bardzo niskie pensje, ponieważ podlegali dyrekcji w Świdnicy. Wszystko, co najlepsze przenoszone było do Świdnicy, w tym urządzenia, park maszynowy, natomiast to, co zostało wycofane przesyłano do Namysłowa - wyjaśnia doktor z Instytutu Śląskiego.
Za strajki w Namysłowie ukarano ponad 60 osób, 10 zostało wyrzuconych z pracy bez wypowiedzenia.
- Ten strajk w Namysłowie miał bardzo duże znaczenie, choć wtedy robotnicy nie mieli świadomości tego - skomentował w "Poglądach i osądach" dr Bartłomiej Stawiarski, poseł PiS z Namysłowa.
- W tamtym czasie ludzie myśleli o życiu codziennym, a narzucone podwyżki uderzyły bezpośrednio w nich samych. Patrzyli na ekonomię, utrzymanie swoich rodzin i nie mieli świadomości, że występują przeciwko panującemu systemowi komunistycznemu. Wtedy nikt jeszcze nie myślał, że komunizm w ogóle kiedykolwiek padnie, więc pracownicy próbowali raczej polepszyć swój byt w ramach systemu, niż myśleć ideologicznie - tłumaczy poseł Stawiarski.
Dziś strajkujące osoby w Namysłowie żyją z niskich emerytur. Jak dodał poseł, wydarzenia czerwca '76 ośmieliły Polaków do oporu wobec władzy.
- W Namysłowie strajk wybuchł spontanicznie. Tam problemy narastały od dawna. Ta hala, w której pracowały przede wszystkim kobiety, waliła się - powiedział w porannej rozmowie „W cztery oczy” dr Mariusz Patelski z Instytutu Historii Uniwersytetu Opolskiego, autor książki poświęconej tym wydarzeniom.
- Zakład produkował nowoczesne silniki elektryczne, sprzęgła np. do samochodów marki Polonez, a pracownicy otrzymywali bardzo niskie pensje, ponieważ podlegali dyrekcji w Świdnicy. Wszystko, co najlepsze przenoszone było do Świdnicy, w tym urządzenia, park maszynowy, natomiast to, co zostało wycofane przesyłano do Namysłowa - wyjaśnia doktor z Instytutu Śląskiego.
Za strajki w Namysłowie ukarano ponad 60 osób, 10 zostało wyrzuconych z pracy bez wypowiedzenia.
- Ten strajk w Namysłowie miał bardzo duże znaczenie, choć wtedy robotnicy nie mieli świadomości tego - skomentował w "Poglądach i osądach" dr Bartłomiej Stawiarski, poseł PiS z Namysłowa.
- W tamtym czasie ludzie myśleli o życiu codziennym, a narzucone podwyżki uderzyły bezpośrednio w nich samych. Patrzyli na ekonomię, utrzymanie swoich rodzin i nie mieli świadomości, że występują przeciwko panującemu systemowi komunistycznemu. Wtedy nikt jeszcze nie myślał, że komunizm w ogóle kiedykolwiek padnie, więc pracownicy próbowali raczej polepszyć swój byt w ramach systemu, niż myśleć ideologicznie - tłumaczy poseł Stawiarski.
Dziś strajkujące osoby w Namysłowie żyją z niskich emerytur. Jak dodał poseł, wydarzenia czerwca '76 ośmieliły Polaków do oporu wobec władzy.