Byli pracownicy nyskiej FSO rozżaleni. Dlaczego nie ma winnych?
Nie milkną komentarze po dniu otwartym w nyskiej FSO. Przez lata byli pracownicy narzekali na bezczynność gminy, teraz niektórym nie podoba się, że władze kupiły zakład za 26 mln zł, zamiast przejąć go za darmo. Domagają się także rozliczeń osób winnych zapaści fabryki.
- Przynajmniej kilkadziesiąt osób powinno za to siedzieć, na czele z inspektorem nadzoru i konserwatorem zabytków – denerwuje się były pracownik nyskiej FSO Jerzy Nowak, patrząc na zdewastowane hale i miejsce po wysadzonej w powietrze lakierni.
Jego zdaniem, Żerań powinien jeszcze dopłacić nyskiej gminie za przejęcie zakładu, który przed laty był wniesiony aportem do FSO. Dziwi się, dlaczego burmistrz zdecydował o kupnie zrujnowanej firmy za ponad 20 mln zł i bez przeprowadzenia referendum.
- Rozumiem rozgoryczenie i także chciałbym te 20 ha dostać za darmo – mówi burmistrz Nysy Kordian Kolbiarz. Argumentuje, że czasy się zmieniły i fabryka stała się majątkiem prywatnej spółki, która mogła ją sprzedać każdemu za ustaloną przez siebie cenę.
Dodajmy, że gmina kupiła FSO w ramach bankowych obligacji, zatem kwota transakcji nie uszczupli jej budżetu. Argumenty te jednak nie przekonały części byłej załogi, która oglądała w sobotę zdewastowany zakład.
Jego zdaniem, Żerań powinien jeszcze dopłacić nyskiej gminie za przejęcie zakładu, który przed laty był wniesiony aportem do FSO. Dziwi się, dlaczego burmistrz zdecydował o kupnie zrujnowanej firmy za ponad 20 mln zł i bez przeprowadzenia referendum.
- Rozumiem rozgoryczenie i także chciałbym te 20 ha dostać za darmo – mówi burmistrz Nysy Kordian Kolbiarz. Argumentuje, że czasy się zmieniły i fabryka stała się majątkiem prywatnej spółki, która mogła ją sprzedać każdemu za ustaloną przez siebie cenę.
Dodajmy, że gmina kupiła FSO w ramach bankowych obligacji, zatem kwota transakcji nie uszczupli jej budżetu. Argumenty te jednak nie przekonały części byłej załogi, która oglądała w sobotę zdewastowany zakład.