Strzelają, a na wszelki wypadek uczą się ratownictwa taktycznego
- Pomoc taktyczno-medyczna dotyczy przede wszystkim pola walki, ale do niebezpiecznej sytuacji może dojść wszędzie, gdzie pojawi się jakiś szaleniec - mówi instruktor o pseudonimie Wir.
Czym różni się ratownictwo taktyczne od udzielania pierwszej pomocy?
- Moglibyśmy wymieniać różnice nawet przez godzinę, ale podstawowa polega na tym, że jestem ograniczony sprzętem, który zabrałem ze sobą na pole walki. Nie mam karetki, nie mam zaplecza i przede wszystkim nie mam pomocy, która pojawi się w ciągu 15 minut. Czasami ewakuacja może przedłużać się do kilku dni - zaznacza Wir.
Zobacz galerię zdjęć
Najważniejszy jest spokój i postępowanie zgodnie z procedurą. - Trzeba zacząć od zabezpieczenia miejsca, w którym przebywa poszkodowany - zwraca uwagę Robert Jędrych, instruktor z firmy Eagle-Med System.
- Dopiero po tych czynnościach taktycznych można podejść do poszkodowanego. Trzeba zatamować masywny krwotok, udrożnić i zabezpieczyć drogi oddechowe oraz zabezpieczyć ranę klatki piersiowej. Uczymy naszych kursantów pamięci mięśniowej - oznacza to realizację wszystkich czynności bez zbędnego zastanawiania się - tłumaczy.
Sebastian Piestrak, wiceprezes OKS Husarz podkreśla, że w klubie nie zdarzają się niebezpieczne sytuacje, ale członkowie klubu chcą być przygotowani na każdą ewentualność.
- Nie musimy mówić o warunkach bojowych, jeśli uczymy się strzelać. Na strzelnicy może zdarzyć się postrzał i niekontrolowana kula kogoś zrani, a wtedy mamy bardzo mało czasu. Przy krwotoku tętniczym najważniejsze jest pierwsze 30 sekund. Chcemy, aby kilka osób z naszego klubu wiedziało, jak dobrze to zrobić pod presją czasu - tak jak robią to najlepsi na świecie - wyjaśnia.
Dodajmy, że OKS Husarz organizuje turnieje strzelania dynamiczno-praktycznego Shot-off.
Posłuchaj wypowiedzi:
Witold Wośtak