Jeziora bez ratowników. Brakuje pieniędzy czy rozsądku?
- Tam jednak ratownika nie uświadczysz, jedziemy tylko na wezwania, czyli do wypadków - mówi prezes nyskiego WOPR i policjant Jarosław Białochławek.
- Jak nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o pieniądze, których jest coraz mniej dla służb ratowniczych. Gminy oszczędzają, tymczasem młodzi ludzie chcą dostawać za swoją odpowiedzialną pracę godziwą zapłatę – mówi nam Białochławek, prezes nyskiego WOPR.
W efekcie jedynie w Jeziorze Nyskim można się kąpać i pływać bezpiecznie, gdyż są tam stałe patrole policyjne, policja wodna i obsługa ratownicza. Bez żadnego nadzoru śą natomiast zbiornik Kozielno koło Paczkowa i zbiornik otmuchowski. Na tym ostatnim, w Ściborzu, skrzyknęło się prywatnie kilku ratowników, którzy wykorzystując swoje łodzie dorywczo, w miarę wolnego czasu, patrolują jezioro.
- Jestem krytykowany za tę wypowiedź, ale ją podtrzymuję – pytam, ile osób musi się jeszcze utopić, aż znajdą się pieniądze na zapewnienie stałego nadzoru na największych zbiornikach powiatu nyskiego, gdzie wypoczywają i kąpią się ludzie a także pływa sprzęt - mówi Białochławek.
Posłuchaj:
Dorota Kłonowska