Brzeskie problemy z czadem
Dopuszczalne normy w mieszkaniach zostały znacznie przekroczone. Dramatycznie wyglądała akcja ratunkowa w budynku przy ulicy Westerplatte, kiedy to po przewietrzeniu mieszkania stężenie tlenku węgla znów zaczęło rosnąć. O szczegółach akcji mówi Jacek Nowakowski z brzeskiej straży pożarnej.
- Doszło do zatrucia tlenkiem węgla wskutek nieszczelności przewodów kominowych. Stanowi to realne zagrożenie dla lokatorów przebywających w takich mieszkaniach. A czyja to wina? Myślę, że leży ona po dwóch stronach. Mieszkańcy uszczelniają swoje lokale i nie dbają o wentylację, a później dochodzi do tego typu zdarzeń. Wina leży również po stronie administratora. Niektóre prace kominiarskie są po prostu źle wykonane – podkreśla Nowakowski.
Rodzina mieszkająca w bloku przy ulicy Westerplatte przeżyła nie lada szok, kiedy ich 12-letnia córka zasłabła w wannie i zaczęła się topić.
- Gdy weszliśmy do łazienki, ona już zaczęła dławić się wodą. Wparowaliśmy do tej łazienki, była już nieprzytomna. Otworzyliśmy okna a mąż córkę szybko wyciągnął. Położyłam ją w pokoju i zadzwoniliśmy pod numer 112. Po krótkim czasie córka zwymiotowała i zaczęła oddychać. Pogotowie przyjechało po 10 minutach – wspomina lokatorka z budynku przy ulicy Westerplatte.
W łazience zasłabła również 17-letnia dziewczyna. Wczoraj po południu strażacy interweniowali w budynku przy ulicy Makarskiego. O ile służby ratunkowe mówią o współwinie lokatorów i zarządców, to prezes spółdzielni ZGODA Henryk Wujek obwinia tutaj samych mieszkańców. Twierdzi, że to oni nie dbają o wentylacje, a okna mają szczelnie zamknięte.
- Skoro tak się dzieje, to proszę się nie dziwić, że przypadki, które miały miejsce w ostatnim czasie u nas w spółdzielni, pomimo wielu apeli ze strony naszej jak również straży pożarnej nadal występują – tłumaczy Wujek.
Lokatorzy nie zgadzają się z takimi stwierdzeniami. Uważają, że przewody kominowe są nieprzystosowane do tak dużej liczby piecyków gazowych. Ponadto nie wszędzie inwestycje są przeprowadzane zgodnie ze sztuką kominiarską – uważa matka poszkodowanej 12-latki.
- Z tego, co się okazało, to sąsiadka z góry była podpięta pod nasz przewód kominowy. Mąż po całym zdarzeniu prześwietlił kratki wentylacyjne, w jednej z nich znaleźliśmy rurę kanalizacyjną. Ta rura do dziś tam jest, mamy zdjęcia – dodaje kobieta.
Co ciekawe, po tych wydarzeniach w wielu mieszkaniach pojawiły się ekipy remontowe, które pracują właśnie przy przewodach kominowych i wentylacyjnych.
- Co to znaczy, że nagle przebudowujemy przewody kominowe? To jest nieprawda. Robimy tylko te zadania, które zostały ustalone na zebraniach z mieszkańcami. Ci, co na nie przychodzą, wiedzą, o co chodzi. Nigdzie nie ruszamy przewodów kominowych. Jedyne, co robiliśmy, to ocieplaliśmy końcówkę głowicy komina, ale robiliśmy to podczas termomodernizacji budynków – tłumaczy prezes SM Zgoda.
Poszkodowane rodziny uważają, że władze spółdzielni próbują zatuszować problem. Prezes Wujek mówi, że tak nie jest, a mieszkańcy są sami sobie winni, ponieważ nie dbają o wentylację. Spółdzielnia już dwa lata temu zaproponowała lokatorom, by zdemontować piecyki gazowe, a dzięki współpracy z Brzeskim Przedsiębiorstwem Energetyki Cieplnej można by dostarczać ciepłą wodę przez cały rok. Biorąc pod uwagę wysokie koszty, mieszkańcy nie zainteresowali się tym problemem.
Zatruciami tlenkiem węgla zainteresowali się natomiast brzescy policjanci, którzy badają tę sprawę pod kątem narażenia na utratę zdrowia lub życia. Przesłuchiwani są świadkowie, powołany został również biegły z zakresu kominiarstwa. Do sprawy będziemy wracać.
Maciej Stępień