Ruszył proces Hanny Ż.
Prokuratura uznała, że zamiast porodu siłami natury powinno zostać przeprowadzane cesarskie cięcie.
Oskarżona Hanna Ż. na rozprawie stwierdziła, że nie była lekarzem prowadzącym poród Barbary Bonk.
- Zostałam poproszona przez doktora, żebym asystowała przy tym porodzie, ponieważ mam największe doświadczenie – wyjaśniała.
Dla oskarżyciela posiłkowego, Bartłomieja Bonka, wyjaśnienia oskarżonej nie były zaskoczeniem.
- Spodziewaliśmy się, że Hanna Ż. będzie zrzucać winę na innych, że okaże się, że nie była lekarzem prowadzącym, mimo tego że wszędzie są jej pieczątki. Po godzinie 8:00 oskarżona powiedziała mojej żonie, że będzie cesarskie cięcie. Następnie ordynator zmienił zdanie i Hanna Ż. nawet się z nim nie kłóciła. Wtedy wysłali ją jako lekarza – jak to oskarżona stwierdziła – nadzorującego, czyli nie odbierającego poród – mówi Bartłomiej Bonk.
Pełnomocnik oskarżonej mec.Andrzej Kurkiewicz wytykał błędy prokuratury popełnione przy tworzeniu aktu oskarżenia.
- Błędy dotyczące przypisywania winy naszej klientce. Błędy polegające na nieustaleniu rzeczywistego stanu faktycznego oraz błędne uwierzenie w opinię biegłych – wyliczał mecenas Kurkiewicz.
Za nieumyślne spowodowanie śmierci, o które jest oskarżona Hanna Ż., grozi kara od 3 miesięcy do 5 lata więzienia.
Na kolejnej rozprawie 25 listopada zostaną przesłuchani Bartłomiej Bonk oraz jego żona Barbara.
Pierwotnie drugi termin procesu został wyznaczony na 18 listopada. Został on przełożony, ponieważ Bartłomiej Bonk będzie w tym czasie reprezentował Polskę na Mistrzostwach Świata w podnoszeniu ciężarów w Kazachstanie.
Posłuchaj relacji naszego reportera:
Kacper Śnigórski