Woda zalewa wiadukty kolejowe
Wczoraj po godzinie 18:00 nie było różnicy, czy poruszaliśmy się drogą miejską, powiatową, czy krajową. Żaden z trzech wiaduktów w trakcie i po nawałnicy nie był przejezdny. Krzysztof Tokarski z brzeskich wodociągów tłumaczy, że nie ma w kraju kanalizacji burzowej, która bez problemów przyjęłaby taką sumę opadów.
- Nikt jeszcze nie zaprojektował kanalizacji na tak intensywne opady deszczu. Taka instalacja musiałaby mieć metr albo nawet dwa metry średnicy. Położenie takiej rury w ziemi, biorąc pod uwag ę pozostałą infrastrukturę, jest niemożliwe – podkreśla Tokarski.
Woda najdłużej stała pod wiaduktem na ulicy 1 – go Maja. Wicestarosta Janusz Gil zarzeka się, że studzienki są na bieżąco udrażniane.
- Generalnie problem polega na tym, że w momencie takiej nawałnicy, jaka miała miejsce wczoraj, urządzenia, które są własnością PKP, nie przyjmą takiej ilości. Potem ta woda do kanalizacji schodzi wolno, stąd utrudnienia w komunikacji. To nie jest nasza sprawa, ponieważ my odpowiadamy tylko za jezdnie i studzienki – przypomina Gil.
Dodajmy, że z tym problemem Brzeg zmaga się od co najmniej kilkunastu lat.
Posłuchaj rozmówców:
Maciej Stępień