Latem roku 1655 z terenu Pomorza Zachodniego w granice Rzeczypospolitej wkroczyła jedna z najgroźniejszych i najokrutniejszych europejskich armii. Najgroźniejszych, bo była to armia doskonale zorganizowana i wyposażona, a przede wszystkim doświadczona w wieloletnich bojach w Europie Zachodniej, gdzie zaledwie 7 lat wcześniej zakończyła się wojna trzydziestoletnia.
Była to także jedna z najokrutniejszych europejskich armii, bowiem nie było takiej zbrodni jakiej by jej żołnierze nie popełnili, nie było świętości jakiej by nie sprofanowali i nie było najnędzniejszej rzeczy, jakiej by nie zrabowali Szwedzi w trakcie najpierw 30 lat walk o panowanie w Rzeszy Niemieckiej, a w międzyczasie w walkach o przekształcenie Bałtyku w wewnętrzne morze Szwecji.
Na drodze Szwedom na granicy Pomorza i Wielkopolski pod Ujściem, jako pierwsze stanęło wielkopolskie pospolite ruszenie. Jak wspomniałem było to lato, czas żniw, do doglądania których wszyscy właściciele folwarków chcieli jak najszybciej wrócić. Nie było nastroju do walki w Wielkopolsce, która od ponad 200 lat nie doznała wojny. Rozpoczęły się zatem negocjacje zakończone uznaniem przez zgromadzoną szlachtę szwedzkiego króla Karola X Gustawa za króla Polski.
Dalszy marsz w głąb Polski przyniósł Szwedom szereg militarnych sukcesów, w wyniku których król Jan Kazimierz musiał ratować się ucieczką za granicę. Uciekł do Księstwa Opolskiego, którego był wówczas chwilowo właścicielem dzięki pożyczce udzielonej kilka lat wcześniej panującym w cesarstwie Habsburgom.
Księstwo Opolskie będące wówczas częścią Korony Czeskiej a razem z nią częścią cesarstwa austriackiego, dawało wygnanemu królowi polskiemu nadzieję, na bezpieczeństwo, bowiem wtargnięcie Szwedów na Opolszczyznę oznaczałoby atak na cesarstwo.
Rachuby te okazały się słuszne. Król przybył do Opola w październiku 1655 roku. W listopadzie zwołał tu kilkudniowe obrady mocno zdekompletowanego Senatu Rzeczypospolitej, by zasięgnąć rady senatorów w ważnych kwestiach. Trzeba uczciwie powiedzieć, że po przybyciu do Opola Jan Kazimierz bardzo poważnie rozważał abdykację z polskiego tronu.
Klęski militarne, ale przede wszystkim masowe przechodzenie na szwedzką stronę zarówno gromadzącej się na pospolite ruszenie w poszczególnych regionach szlachty jak i regularnych wojsk mocno podkopało jego wolę walki. Kilkudniowe obrady senatu w Opolu zmieniły ten stan.
Kamienica przy Rynku o numerze jeden, w której zatrzymał się król, stała się w istocie siedzibą pierwszego polskiego emigracyjnego rządu. Położony naprzeciwko klasztor franciszkanów zastąpił siedzibę parlamentu.
Zamek na Ostrówku w tym czasie był bardzo zaniedbany i nie nadawał się do przyjęcia króla i jego świty.
Do zmiany nastroju króla i porzucenia myśli o abdykacji skłonił Jana Kazimierza cały szereg okoliczności. Pierwszą i chyba najistotniejszą była wiara jego żony Ludwiki Marii w sens dalszej walki i w dobrą gwiazdę męża. Ponadto z okupowanego kraju zaczęły nadchodzić wiadomości o powstających coraz to nowych oddziałach partyzanckich.
Nie bez znaczenia była także informacja o odmowie wpuszczenia Szwedów na Jasną Górę. Kilkudniowe obrady senatu zaowocowały wydaniem 20 listopada 1655 roku uniwersału opolskiego wzywającego wszystkich mieszkańców Rzeczypospolitej Obojga Narodów do powszechnego powstania przeciwko Szwedom.
Podjąwszy decyzję król rozpoczął przygotowania do wyprawy. Postanowił wyjechać z Opola na południe, a potem na wschód do Lwowa w tajemnicy i na czele niewielkiego oddziału podczas gdy większy oddział eskortujący pustą królewską karetę ruszył w stronę Bielska i Oświęcimia by odwrócić uwagę szwedzkich szpiegów.
18 grudnia 1655 roku król Jan Kazimierz z niewielką eskortą wyruszył w tajemnicy z Opola przez Morawy i Węgry do Lwowa, gdzie pod koniec marca stanął na czele wiernych sobie wojsk by rozpocząć długą wojnę o wyrzucenie Szwedów z Polski.
1 kwietnia 1656 roku we Lwowskiej Katedrze król Jan Kazimierz w podzięce za odwrócenie losów wojny złożył słynne lwowskie śluby ustanawiając Maryję Królową Polski.