Marko Markowski z młodzieżówki PiS uczestniczył kilkukrotnie w warszawskim Marszu Niepodległości, ale w tym roku świętował w Krapkowicach, gdzie zorganizował własne obchody. – Była msza za ojczyznę, złożenie kwiatów i śpiewanie hymnu o 12.00 przy tablicy Żołnierzy Wyklętych. To były obchody alternatywne do tych organizowanych przez władze samorządowe.
Tobiasz Gajda z młodzieżówki Platformy Obywatelskiej powiedział, że z powodów rodzinnych w uroczystościach nie brał udziału, ale stwierdził, że on świętuje codziennie. – Kupuję polskie produkty czy płacę podatki – powiedział.
Przypomnijmy, że akcję kupowania produktów w polskich sklepach często promowała Młodzież Wszechpolska. – Nie widzę w tym nic złego, to słuszna akcja, aby wspierać polską gospodarkę i polskie produkty.
- Ze spokojem obserwowałem to co działo się w Warszawie. Odkąd stery władzy przejęła Zjednoczona Prawica marsze odbywają się bez prowokacji ze strony policji czy innych służb porządkowych. Było wyjątkowo dużo ludzi, z tego co czytałem to 150 tys. bo tak podają organizatorzy. Warszawski ratusz podaje, że 40-50 tys. ale marsz w którymś momencie miał 1800 metrów więc to był ogrom ludzi. Dane ratusza są abstrakcyjne – ocenił Marko Markowski.
Działacz młodzieżówki PiS powiedział, że należy się cieszyć, że Polacy chętnie przyjeżdżają do stolicy swojego kraju, przyjeżdżają całymi rodzinami, są przywiązani do tradycji i pamiętają o tym, że za wolność walczono. – Zdarzały się incydenty, była grupa Obywateli RP, która próbowała blokować marsz na czele z posłanką Joanną Scheuring – Wielgus. Oglądałem też ich transmisję i była żenująca. Gdyby stanęli sobie z boku, to przecież też by zamanifestowali swoją obecność. Poza tym nie było incydentów, może poza prowokacjami środowisk lewicowych – ocenił Markowski.
Tobiasz Gajda pytany czy owa manifestacja nie była prowokacją (co istotne, była też zgromadzeniem spontanicznym, niezarejestrowanym), powiedział, że tego dnia w Warszawie odbyło się przecież wiele marszy czy happeningów. – Nie zgodzę się z tezą kolegi, że incydentów nie było. Byli ludzie z Forza Nuova, były ksenofobiczne hasła, było podpalanie flag, więc nie można powiedzieć, że incydentów nie było i to nie jest pokojowy marsz – stwierdził Gajda.
Dodał, że na takie zachowania są paragrafy. – To nawoływanie do nienawiści innych osób pod względem narodowościowym czy imigrantów i to jest artykuł 256 KK, który to reguluje. Dziwię się, że służby nie podejmują dochodzenia czy legitymowania takich osób – stwierdził Gajda, choć przyznał, że w tym roku Marsz Niepodległości był spokojniejszy niż bywało wcześniej.