- Kłusują zwykle mieszkańcy okolicznych wsi, choć nie zawsze. Zdarzały się przypadki, że "na gościnne występy" przyjeżdżały ekipy i zakładały sieci - wyjaśnia. Mariusz Jarkiewicz dodaje, że kiedy strażnicy ściągają nielegalne sieci, okazuje się, że te ryby często są zepsute a trafiają do sprzedaży - zaznacza.
W Państwowej Straży Rybackiej w Opolu w terenie pracuje 7 osób. Patrolują 16 tys. ha wód.
Połów ryb w złych okresach czy zabijanie przy użyciu nieodpowiednich narzędzi jest - zgodnie z prawem - kłusownictwem. Mecenas Łukasz Wójcik wyjaśnia, że kłusownictwo może być przestępstwem lub wykroczeniem. Za przestępstwo grodzi do 5 lat pozbawienia wolności za kłusownictwo lądowe, za kłusownictwo związane z rybami do 2 lat.
- Prowadzano badania osób, które dopuszczały się tego typu przestępstw i stwierdzono, że główną motywacją było: brak wyobraźni, lekceważenie prawa, chęć osiągnięcia zysków lub zdobycie trofeum - mów mecenas Wójcik.
Na terenie województwa opolskiego przez ostatni rok zginęło 15 jeleni, 3 daniele, 95 saren, 17 dzików czy 250 zajęcy. Statystyki te obejmują także część zwierzyny, która zginęła w kolizjach drogowych.
- W okręgu opolskim Związku Łowieckiego zebrano prawie 500 sztuk wnyków: lin zatrzaskowych, potrzasków - mówi przewodniczący Opolskiego Okręgu Polskiego Związku Łowieckiego Wojciech Plewka. - To jest straszna śmierć dla zwierzyny, męczarnia, zwierze walczy o życie czasami pięć dni - dodaje. - Takie wnyki są bardzo niebezpieczne dla małych dzieci. Potrzask, który nazywam niedźwiedzim, może nawet doprowadzić do amputacji nogi - uczula Plewka.