Zdaniem naszego rozmówcy, obecność na liście Nowej Lewicy tylko jednego reprezentanta naszego regionu pokazuje słabość lokalnych struktur tego ugrupowania.
- To nie powinien być zarzut do Krzysztofa Śmiszka, że tak ułożył listy, że są tam głównie wrocławianie, a zarzut właśnie do lokalnych władz Nowej Lewicy, że przez lata nie potrafiły wykreować tutaj polityków, którzy nadawaliby się do tego, żeby nas reprezentować - powiedział.
W opinii naszego gościa, Paweł Kampa nie powinien w ogóle startować w nadchodzących wyborach.
- Dziwię się, że osoba, która przez kilka ostatnich wyborów była szefem naszego sztabu wyborczego lokalnie, dzisiaj dostała szansę, żeby być kandydatem do Europarlamentu. Ja, na miejscu Pawła Kampy, takiej propozycji bym nie przyjął, bo bym się spalił ze wstydu - przekonywał.
W jego opinii, zamiast Pawła Kampy, opolska lewica powinna wystawić na przykład Natalię Podmostkę, czy jego samego.
Jak przekonywał Grzegorz Janiczak, niewłaściwe zarządzanie partią w regionie było widać między innymi po kształcie list we wcześniejszych wyborach samorządowych. Zapytany o odpowiedzialnych za ten stan, wskazywał on senatora Piotra Woźniaka. Jak dodał, parlamentarzysta, wspólnie z Pawłem Kampą, powinien stanąć przed sądem koleżeńskim w partii.
- Ja się dziwię, że do dzisiaj jeszcze taka wymiana [kierownictwa] nie nastała. Wspólnie z grupą osób z województwa będziemy kierować sprawę do sądu partyjnego o zawieszenie w prawach członka naszego współprzewodniczącego i sekretarza - usłyszeliśmy.
Gościa Radia Opole zapytaliśmy też o jego ostatnie wpisy w mediach społecznościowych, które - jak sam przyznał - zostały dokonane pod wpływem alkoholu. Grzegorz Janiczak zapewniał, że młody człowiek, którego zdjęcia komentował, usłyszał już od niego przeprosiny. Jednocześnie wskazywał on, że wyrażenie w ten sposób zainteresowania inną - dorosłą osobą - nie powinno wiązać się z taką reakcją internautów.
- Nie do końca rozumiem, za co mi się oberwało. Czy za to, że byłem pod wpływem alkoholu; czy za to, że powiedziałem komuś, że na jego widok szybciej bije mi serce; czy za to, że napisałem, że prezydent Macron ma małżonkę, która jest od niego 24 lata starsza. Nie wiem, o co ludzie mogą mieć pretensje w momencie, kiedy się mówi prawdę i kiedy jest się sobą. Polityk też powinien być sobą - przekonywał.