Na miejscu pojawiła się nasza reporterka Monika Matuszkiewicz-Biel i rozmawiała z mieszkańcami.

- Po prostu stanęło w miejscu wszystko. Nic się tu nie robi. Nie jest posprzątane po pożarze w ogóle. Niezabezpieczone są komórki, okna. Po prostu jest tutaj niebezpiecznie, bo przychodzą osoby, które w ogóle tutaj nie mieszkają, śpią. Tutaj się spaliło i też nie wiadomo, czy taka sytuacja może się nie pojawić jeszcze raz – mówi mieszkanka bloku.

- Pootwierane jest wszystko, ludzie przychodzą sobie, posiedzą, wypiją piwo, rzucą butelkę i pójdą sobie… Czujemy się niebezpiecznie – dodaje mieszkanka.

- Niezabezpieczone są komórki, okna. Po prostu jest tutaj niebezpiecznie, bo przychodzą osoby, które w ogóle tutaj nie mieszkają, śpią. Tutaj się spaliło i też nie wiadomo, czy taka sytuacja może się nie pojawić jeszcze raz - mówią mieszkańcy.

- Weszli strażacy, mnie nie było w domu, byłem w Kędzierzynie, wybili mi drzwi i dwa miesiące ja z domu nie umiem wyjść. Drzwi są otwarte cały czas i każdy może mi wejść do domu - mówi mieszkaniec.

- Powinien być tam zrobiony remont, skoro tam po prostu czuć i czadem, i smrodem, a ludzie tam mieszkają jeszcze. Bajzel tam mają dookoła - żali się mieszkanka.

Do studia zaprosiliśmy Adama Leszczyńskiego, rzecznika Urzędu Miasta Opola. Będzie ten remont, kiedy będzie, czemu go do tej pory nie zrobiono?

- Musimy jako miasto otrzymać sygnał, żeby działać, bo tych lokali komunalnych jest w mieście mamy 3634, czyli całkiem sporo. Dlatego to jest ważne, żeby liczyć na pomoc mieszkańców. Każdy telefon, mail, informacja, że coś w tych lokalach komunalnych nie działa, nie gra, można by coś zmienić, trzeba nam zgłaszać - mówi Adam Leszczyński.

Jak długo czeka się na mieszkanie komunalne? Czy częściej zdarzają się tam interwencje?