ZAKSA w finale Ligi Mistrzów! W finale zmierzą się z włoskim Trentino
Siatkarze kędzierzyńskiej ZAKSY staną w maju do obrony tytułu najlepszej drużyny w Europie. W "polskim" półfinale ZAKSA ponownie okazała się lepsza od Jastrzębskiego Węgla.
Pierwszy set był wyrównany tylko na początku. Od stanu 13:10, przy serwisie Aleksandra Śliwki, ZAKSA zdobyła osiem punktów z rzędu. To pozwoliło w sposób komfortowy dograć tę partię do końca, którą kędzierzynianie ostatecznie bardzo wysoko wygrali 25:15.
Drugi set był zdecydowanie bardziej zacięty. Jastrzębski postawił wszystko na jedną kartę. Goście mieli świadomość, że ewentualna porażka przekreśla ich szansę na walkę o awans. Mimo to kędzierzynianie byli w swoich poczynaniach po prostu lepsi. Właściwie w każdym elemencie mieli przewagę i nie dali wytrącić się z rytmu. Gdy Tomasz Fornal zaserwował w siatkę hala Azoty eksplodowała z radości. 25:21 oznaczało, że ZAKSA w meczu prowadzi 2:0 i nic kędzierzynianom nie mogło już odebrać finału.
Kibice zgotowali swoim ulubieńcom gorącą i głośną owację na stojąco, a na trzeciego seta Gheorghe Cretu zdecydował się wpuścić rezerwowych.
Zmiany wpłynęły na obraz gry. Inicjatywę przejęli goście, ale ZAKSA nie oddała łatwo pola. Kędzierzynianie wybronili dwa setbole, ale przy trzecim byli już bezradni. Jastrzębski trzecią partię wygrał 26:24 i zmniejszył straty w całym spotkaniu do jednego seta.
W czwartej partii długo przewagę utrzymywali kędzierzynianie. Ich skuteczna gra zakończyła się jednak przy stanie 14:11. Od tego momentu to goście popisali się serią 7:1 i wywalczonej przewagi nie oddali do końca. Czwarty set dla Jastrzębskiego, a w całym meczu remis 2:2.
ZAKSA nie chciała oddać wygranej. W tie-breaku gospodarze wypracowali od razu dwa punkty przewagi, które skutecznie obronili. Piąty set dla obrońców pucharu 15:11, a cały mecz 3:2.
Najlepszym zawodnikiem spotkania wybrany został atakujący ZAKASY Łukasz Kaczmarek.
- To wyróżnienie nie jest dzisiaj najważniejsze, ale nasz awans - przekonuje Kaczmarek. - Najważniejsze, że zrobiliśmy to co rok temu, czyli jesteśmy w finale Ligi Mistrzów. Myślę, że przed sezonem nie było to takie oczywiste, a my tego dokonaliśmy. Liczę, że na Słowenii jeszcze coś więcej ugramy.
- To wielka duma - zaznacza kapitan ZAKSY Aleksander Śliwka. - Duma dla nas, kibiców, działaczy. Hala wypełniona po brzegi. Kibice byli obecni nawet na miejscach stojących, dlatego to była wielka przyjemność wywalczyć awans w takiej atmosferze. Piszemy historię, piszemy piękny rozdział tego klubu.
Finał Ligi Mistrzów odbędzie się 22 maja. Jego gospodarzem będzie słoweńska Lublana. Rywalem ZAKSY w finale będzie jedna z włoskich drużyn: Trentino Itas lub Sir Sicoma Monini Perugia.
Aktualizacja - przeciwnikiem ZAKSY będzie Trentino.
Drugi set był zdecydowanie bardziej zacięty. Jastrzębski postawił wszystko na jedną kartę. Goście mieli świadomość, że ewentualna porażka przekreśla ich szansę na walkę o awans. Mimo to kędzierzynianie byli w swoich poczynaniach po prostu lepsi. Właściwie w każdym elemencie mieli przewagę i nie dali wytrącić się z rytmu. Gdy Tomasz Fornal zaserwował w siatkę hala Azoty eksplodowała z radości. 25:21 oznaczało, że ZAKSA w meczu prowadzi 2:0 i nic kędzierzynianom nie mogło już odebrać finału.
Kibice zgotowali swoim ulubieńcom gorącą i głośną owację na stojąco, a na trzeciego seta Gheorghe Cretu zdecydował się wpuścić rezerwowych.
Zmiany wpłynęły na obraz gry. Inicjatywę przejęli goście, ale ZAKSA nie oddała łatwo pola. Kędzierzynianie wybronili dwa setbole, ale przy trzecim byli już bezradni. Jastrzębski trzecią partię wygrał 26:24 i zmniejszył straty w całym spotkaniu do jednego seta.
W czwartej partii długo przewagę utrzymywali kędzierzynianie. Ich skuteczna gra zakończyła się jednak przy stanie 14:11. Od tego momentu to goście popisali się serią 7:1 i wywalczonej przewagi nie oddali do końca. Czwarty set dla Jastrzębskiego, a w całym meczu remis 2:2.
ZAKSA nie chciała oddać wygranej. W tie-breaku gospodarze wypracowali od razu dwa punkty przewagi, które skutecznie obronili. Piąty set dla obrońców pucharu 15:11, a cały mecz 3:2.
Najlepszym zawodnikiem spotkania wybrany został atakujący ZAKASY Łukasz Kaczmarek.
- To wyróżnienie nie jest dzisiaj najważniejsze, ale nasz awans - przekonuje Kaczmarek. - Najważniejsze, że zrobiliśmy to co rok temu, czyli jesteśmy w finale Ligi Mistrzów. Myślę, że przed sezonem nie było to takie oczywiste, a my tego dokonaliśmy. Liczę, że na Słowenii jeszcze coś więcej ugramy.
- To wielka duma - zaznacza kapitan ZAKSY Aleksander Śliwka. - Duma dla nas, kibiców, działaczy. Hala wypełniona po brzegi. Kibice byli obecni nawet na miejscach stojących, dlatego to była wielka przyjemność wywalczyć awans w takiej atmosferze. Piszemy historię, piszemy piękny rozdział tego klubu.
Finał Ligi Mistrzów odbędzie się 22 maja. Jego gospodarzem będzie słoweńska Lublana. Rywalem ZAKSY w finale będzie jedna z włoskich drużyn: Trentino Itas lub Sir Sicoma Monini Perugia.
Aktualizacja - przeciwnikiem ZAKSY będzie Trentino.