Jastrzembski opowiada, że choć nie miał konkurenta, to przeprowadził normalną kampanię wyborczą, na przykład biorąc udział w spotkaniach z mieszkańcami we wszystkich sołectwach. Oczywiście z różną frekwencją (od 5 do 30 osób), ale na spotkaniach trzeba się zjawić, bo to wyraz szacunku dla wyborców.
- Gdy planowałem kampanię, jeszcze nie wiedziałem, czy będę miał jakiegoś konkurenta - tłumaczy nasz gość.
Jastrzembski dodaje jednak, że w swego rodzaju referendum, które przeprowadza się w przypadku jednego kandydata na włodarza gminy, zdobył 77 procent głosów, co oznacza, że 23 procent mieszkańców jest do niego nastawionych krytycznie.
- Co znaczy, że trzeba jednak coś poprawić - komentuje. - I to nie jest tak, że jak się ma głównie swoich radnych, to nie można oberwać. Oni też bywają bardzo krytyczni.
Pytany o plany na następną kadencję, Jastrzembski mówi o remoncie basenu z lat 70. ubiegłego wieku, termomodernizacji przedszkola i budowie sali gimnastycznej w Raszowej oraz znalezieniu nowej siedziby dla urzędu miejskiego (także został zbudowany w epoce gierkowskiej, w ścianach jest niestety groźny dla zdrowia azbest).