Przypomnijmy: Mielec był w tej kadencji jedynym opolskim radnym z lewicy. Jak mówi, był przez miejską organizację SLD typowany na kandydata na prezydenta Opola w nadchodzących wyborach. I taką też propozycję dostał od władz wojewódzkich.
- Umówiliśmy się, że mam czas na podjęcie decyzji. A potem przeczytałem w gazecie, że kandydatką na prezydenta będzie Apolonia Klepacz, była wicewojewoda i była senator - mówi nasz gość. - To był przejaw lekceważenia i braku szacunku,
Mielec dodaje przy tym, że ta nielojalność władza wojewódzkich wpisuje się w sposób kierowania SLD przez wojewódzkiego barona Piotra Woźniaka z Otmuchowa.
- Od początku kadencji nie było żadnych rozmów, pan Woźniak wypowiadał się o sprawach Opola, nie konsultując się z działaczami miejskimi. Gdy trwała debata o powiększeniu Opola, ja apelowałem do prezydenta o rozmowy z mieszkańcami podopolskich gmin, a Woźniak chwalił jego działania w mediach - opowiada.
Mielec twierdzi też, że SLD w regionie zostało całkowicie zdominowane przez grupę działaczy z powiatów nyskiego i namysłowskiego, do których dołączył sekretarz wojewódzki Paweł Kampa, mieszkaniec powiatu opolskiego.
- Porażkę w wyborach samorządowych jeszcze znieśliśmy, ale po tym, jak w 2015 roku nie weszliśmy do Sejmu, partia zaczęła się rozsypywać, ludzie masowo z niej występowali - mówi. - Dodam, że za Woźniakiem stoją działacze z pokolenia emerytów, którzy nadal chcą kandydować, choć młodzi wyborcy, o których trzeba w pierwszym rzędzie walczyć, w ogóle ich nie znają.