- To nie jest próba obejścia przepisów wyborczych - tak dr Grzegorz Haber, politolog z Uniwersytetu Opolskiego skomentował w porannej rozmowie "W cztery oczy" trwającą "prekampanię" wyborczą. Państwowa Komisja Wyborcza uważa, że takie działania są powszechnie oceniane wysoce negatywnie, ale nie są w żaden sposób sankcjonowane.
- Z tą pierwszą częścią wypowiedzi PKW raczej się nie zgadzam. Ludzie się przyzwyczaili do tych działań, albo nie zauważają negatywnych aspektów tej sytuacji. Z drugiej strony PKW nie ma narzędzi, żeby wpływać na te zachowania polityków. Dobrze, że PKW zauważyła ową sytuację, ponieważ mamy możliwość rozmowy o tym i taka jest też rola PKW, jako organu zarządzającego procesem wyborczym.
Zdaniem dr. Habera należałoby zmienić obowiązujące przepisy, dostosować je między innymi do kampanii prowadzonej w internecie czy mediach społecznościowych. - Media społecznościowe są wykorzystywane zawsze i wszędzie. W związku z tym, współczesna kampania wyborcza jest zupełnie inna, niż w latach 90-tych, kiedy te przepisy powstawały. Politycy również dostrzegają pewnego rodzaju zmiany i przede wszystkim, ze względu na to, że obecność wyborów w mediach społecznościowych jest tak wyraźna, będą w tym miejscu kierować swój przekaz.
W ocenie politologa martwy pozostaje także przepis dotyczący ciszy wyborczej.
- Kampania wyborcza rozpoczyna się z chwilą opublikowania w Dzienniku Ustaw rozporządzenia o zarządzeniu wyborów - powiedziała w "Poglądach i osądach" Agnieszka Mikucka, zastępca dyrektora opolskiej delegatury Krajowego Biura wyborczego w Opolu. - Jednakże, nie jest to równoznaczne z agitacją. Ogół działań na rzecz danego kandydata, zachęcanie do głosowania w określony sposób, i na danego kandydata, rozpoczyna się dopiero w momencie zarejestrowania komitetu wyborczego. W obecnych przepisach prawa wyborczego mamy lukę, aby móc skutecznie sankcjonować zachowania, które obecnie obserwujemy - przyznaje Agnieszka Mikucka.