"Niby człowiek spodziewał się, a jednak miał nadzieję". Dzisiaj (13.12) mijają 43 lata od wprowadzenia stanu wojennego w Polsce. Jak co roku, główne obchody w Opolu zorganizowano na skwerze Solidarności przy ulicy Ozimskiej.
Był hymn, przemówienia okolicznościowe i złożenie biało-czerwonych wiązanek kwiatów. Jak wspomina Zbigniew Bujak, współzałożyciel "Solidarności" w zakładach Ursus, przypadek sprawił, że uniknął aresztowania.
- Trzeba jednak szczerze powiedzieć, że cały ten nasz reżim nie był aż tak krwawy ani groźny. Mówię to, bo mam porównanie – wiem, co w tamtych czasach działo się w innych krajach i na podstawie obserwacji wydarzeń w Syrii czy Libii. To nie ma porównania.
Dariusz Brzęczek, przewodniczący opolskiej "S", który miał wtedy 15 lat, wspomina poranek 13 grudnia 1981 roku.
- Oczywiście to był strach, bardziej obserwowałem zachowanie rodziców i całej rodziny. Oczywiście sam też miałem wewnętrzne poczucie, że dzieje się coś złego i czułem wielką niepewność co do dalszych wydarzeń. Po czasie to było jasne, że polscy działacze Solidarności nie dali zdeptać dążeń do suwerennego i wolnego kraju.
- Z tego dnia jedną rzecz zapamiętam do końca życia. To był wielki smutek na twarzach dorosłych – moich rodziców, mojej rodziny i sąsiada, który popłakał się. Była nieprawdopodobna atmosfera, a u nas w domu zawsze były te idee – grało Radio Wolna Europa, a dziadek, tata i wszyscy pozostali żyli nadzieją wolności. Dla mnie to było szczególnie przykre - dodaje wicewojewoda Piotr Pośpiech, wówczas 11-latek.
Edward Bieleninik, skarbnik regionu "S" w Opolu, mówi, że codzienność na pozór wyglądała jak zwykle.
- Człowiek szedł do pracy, gdzie były oczywiście wzmożone kontrole, przesłuchania i pojawiała się esbecja. Nie daj Boże, żeby ktoś napisał na murze „Solidarność żyje”. Wtedy przesłuchanie było pewne, ja zresztą miałem kilka takich przesłuchań w pracy.
- Jeśli chodzi o same ścieżki zdrowia, ludzie szli w kordon zomowców. Oni bili pałami po plecach i kazali mówić, że nie ma Solidarności. To już zależało od konkretnego więzienia. Jak to ktoś powiedział z naszych, przecież ścieżki zdrowia były dla fizycznej gimnastyki - wspomina Marek Stelmach.
Zdaniem marszałka Szymona Ogłazy, 13 grudnia to data tragiczna, zarazem bardzo znacząca.
- Jednocześnie to data, której nie możemy zapominać właśnie dlatego, by podobna sytuacja nigdy nie zdarzyła się. To największa tragedia związana z 13 grudnia, bo rządzący postanowili wystąpić przeciwko swojemu narodowi. Niech to będzie przestroga dla wszystkich, u których może pojawić się taki szatański pomysł.
Maciej Wujec, wiceprezydent Opola, ocenia, że stan wojenny jest dobrym punktem odniesienia do tego, gdzie teraz się znajdujemy.
- Warto przypominać sobie te smętne czasy emigracji, kartek i kolejek, aby zobaczyć, gdzie jesteśmy obecnie. Porównajmy sobie dzisiejszy standard życia, swobodę i wolność, którymi teraz dysponujemy, w porównaniu do tamtych ciężkich czasów. Bez stanu wojennego dzisiaj być może bylibyśmy już dalej, bo traktuję te dziesięć lat jako stracony czas.
Przy ulicy Ozimskiej w Opolu mieściła się pierwsza siedziba Międzyzakładowego Komitetu Założycielskiego "S".