Opolscy ornitolodzy zaobserwowali tego dużego ptaka w trzech miejscach. Ostatnie siedliska odkryto między Pokojem, a Krzywą Górą. To o tyle ciekawostka przyrodnicza, że tego gatunku w naszym regionie nie było od kilkuset lat. Łabędzie krzykliwe były do tej pory widoczne najbardziej nad Bałtykiem, gdzie odpoczywały po długich lotach między kontynentami. Zdaniem ornitologów, pojawienie się takiego ptaka może pomóc w utworzeniu parku narodowego.
- Łabędź krzykliwy bardzo różni się od naszego popularnego łabędzia niemego i nie sposób go pomylić z innym gatunkiem – powiedział w audycji Radio Opole w powiecie namysłowskim Marek Stajszczyk, przyrodnik oraz ornitolog. – Nie składa tak „esowato” szyi, generalnie szyję zazwyczaj trzyma prosto i zdecydowanie różni się kolorem dzioba od łabędzia niemego. Nie syczy, a jego głos można porównać do trąbki lub puzonu. Jest ptakiem bardzo bojowym, wypędził parę innych łabędzi z tego stawu pod Pokojem i to właśnie on w tej chwili tam króluje.
Stajszczyk dodaje, że przed kilkuset laty gatunek ten był obecny na naszych ziemiach. Teraz po tak długim okresie znów wraca na południowe tereny Polski. Łabędź krzykliwy ze względu na swoją rzadką obecność, może pomóc w utworzeniu „Puszczy Śląskiej”, o której mówi się od kilku miesięcy.
- To jest gatunek o tyle interesujący, że właśnie tutaj, w okolicach Stobrawskiego Parku Krajobrazowego przebiega południowo-zachodnia granica europejskiego zasięgu łabędzia krzykliwego. Dalej jest tylko jedna para w Czechach i jedna na Węgrzech. Warto to wykorzystać – podkreśla ornitolog.
Przyrodnicy apelują tylko, by nie płoszyć łabędzi krzykliwych i nie przeszkadzać im w zadomowieniu się. To gatunek ptaka, który boi się człowieka. Na chwilę obecną jedna para znajduje się w okolicach Pokoju, pozostałe w Lubszy i Oleśnie.