Wypuścić pisarza!
Oczywiście ona nie wraca w wersji papierowej, lecz elektronicznej – na książkowe czytniki lub audiobooki. A do źródeł sięga nie byle kto, bo sam Amazon.
Niesamowicie połechtało to moją próżność, bo zbiegło się w czasie z wznowieniem przez Radio Opole mojej odcinkowej powieści „Spadek, miłość i kradzione samochody”, którą niegdyś czytał na naszej antenie sam pan Skrzetuski, czyli Michał Żebrowski. Można jej obecnie słuchać codziennie o godzinie 10:20 i 17:20, co jest takim moim osobistym lokowaniem produktu i mniemam, że Radio mi to wybaczy, a może i nagrodzi jakoś abonamentem na firmowe obiady?
Radio Opole w ogóle wydaje się hołdować szlachetnej tradycji powieści w odcinkach, bo zaraz po mnie poleciało „12 stacji” Tomasza Różyckiego, co razem wyglądało jak gala boksu, gdzie gwiazdę poprzedza walka zawodnika mniejszej wagi, którym byłem ja, choć na oko to jestem trochę grubszy od poety. Strasznie mi jednak pochlebiło być supportem takiego maestra, bo jego poemat w moich batiarskich lwowskich genach wywołał niegdyś taką sentymentalną burzę, że na przemian pohukiwałem „Tak były! Tak było!”, śmiałem się, a i ocierałem łzę.
A że „12 stacji” odsłuchiwałem, jadąc niemiecką autostradą, natychmiast zwróciłem uwagę policji. Przeszukano mi auto – obowiązkowo nie miałem odblaskowej kamizelki, trójkąta, a gaśnica pochodziła jeszcze z fiata 126 p – ale jakoś ich udobruchałem, pokazując okładkę audiobuka, na której był sam Bartek Opania, który czytał poemat. Wytłumaczyłem, kto zacz, co przyniosło niebywały skutek, bo w Niemczech kult celebrytów jest jeszcze bardziej monstrualny niż w Polsce. Nie chcę nawet myśleć, co mógłby mi zrobić policjant, gdyby na okładce była Doda.
Ale co tam dzisiejsi pisarze. Ci dawniej to mieli wpływy. Kiedy w wieku XIX aresztowano autora „Tajemnic Paryża”, uwolnić go kazał sam marszałek Francji, bo mu się nie chciało czekać na ciąg dalszy ukochanej powieści.
Państwo sobie wyobrażają, że wskutek powiedzmy bójki z sklepie trafiam za kratki i sam marszałek Sebesta dzwoni do naczelnika aresztu, żeby mnie wypuścić, bo on tak bardzo lubi słuchać porannego „Na widelcu”?