30.07.2014 Grzegorz Sawicki otwarcie o "politycznych fuchach" w PSL i ostrożnie o przyszłości Wałbrzyskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej
Sawicki otwarcie, co jest zresztą typowe dla wielu ludowców, mówi o tym, że skoro za gospodarkę i za działalność WSSE odpowiadają politycy PSL, to nie powinien dziwić fakt, że współpracowników szukają w swoich szeregach. Dodaje jednak od razu, że osobiście od ponad roku zabiegał o utworzenie takiego biura, więc nie jest kierownikiem z przypadku.
- Takie biuro jest Opolszczyźnie potrzebne - przekonuje. - WSSE ma u nas 9 podstref, w sumie jakieś 500 hektarów gruntów, z których zagospodarowanych zostało jakie 220-230. Dobrze by było, gdyby potencjalny inwestor nie musiał się umawiać z urzędnikami z Wałbrzycha, tylko mógł od razu przyjechać do Opola i skorzystać z pomocy kogoś, kto nie tylko zna te tereny, ale także ma szerokie kontakty w środowisku opolskich samorządowców. Jako samorządowiec z długim stażem, mam takie kontakty.
Spytaliśmy naszego gościa, czy uruchomienie tego biura może być krokiem w stronę utworzenia, o czym od dawna się mówi, Opolsko-Wałbrzyskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej. W tej sprawie Sawicki wypowiada się ostrożnie, bo - jak podkreśla - to polityczna decyzja skarbu państwa, który ma 78 procent udziałów WSSE. Opolszczyzna ma w tej chwili 0,5 procent udziałów, które odkupiła za 420 tysięcy złotych od Kłodzka. To oczywiście za mało, zważywszy choćby na to, że Wałbrzych ma 6 procent wartych około 14 milionów złotych. Gdyby Opolszczyzna miała awansować, potrzebowałaby około 7 - 9 procent, czyli musiałaby wnieść aport o wartości kilkunastu milionów. Oczywiście aport w naturze w postaci inwestycyjnych działek. Problem w tym, że musiałyby to być działki atrakcyjne, dla których uda się szybko znaleźć inwestorów. I tu może być problem - pierwsze opolskie propozycje nie wzbudziły we władzach WSSE specjalnego entuzjazmu.
Posłuchajcie: