14.07.2014 Tomasz Szczepański o tym, że w listopadzie będziemy mieli podwójny zestaw radnych, ale dzięki komisarzowi wyborczemu powinniśmy to wzmożenie samorządności przetrwać
Zamieszanie jest efektem zmiany przepisów wyborczych. Kiedyś wybory komunalne były organizowane w ciągu 60 dni od zakończenia kadencji, teraz - w myśl zapisów kodeksu wyborczego - trzeba je zorganizować na 30 dni przed upływem kadencji. Efekt jest taki, że radni następnej kadencji zostaną wybrani prawdopodobnie 16 listopada, tymczasem kadencja urzędujących radnych upływa w cztery lata po poprzednich wyborach, czyli - 21 listopada.
Teoretycznie nie powinno być z tym żadnego problemu, bo nowi radni mają zostać zaprzysiężeni na sesji zwołanej w ciągu siedmiu dni po ogłoszeniu wyników przez Państwową Komisję Wyborczą. Do czasu ich zaprzysiężenia rządzą radni obecnej kadencji. Termin tej sesji wyznacza komisarz wyborczy, który powinien zapanować nad sytuacją. Tym bardziej, że ustępująca rada nie powinna już obradować, także na sesjach nadzwyczajnych, bo te trzeba zwołać co najmniej tydzień wcześniej. Teoretycznie można jednak sobie wyobrazić sytuacją, że radni - niepewni reelekcji - zawczasu zaplanują sesję na okres powyborczy i w tym czasie podejmą jakieś decyzje utrudniające życie nowej ekipie. A warto pamiętać, ze poziom tej samorządowej niepewności jest duży, bo zmienia się ordynacja i nowi radni (gminni, bo w przypadku powiatu i regionu ordynacja się nie zmienia) zostaną wybrani w jednomandatowych okręgach wyborczych. Czyli - rotacja może być bardzo duża.
- Naprawdę nie jestem w stanie przewidzieć, czy to może generować jakieś kłopoty, ale faktem jest, że takie pytania do nas trafiają - mówi nam Szczepański. - A zainteresowanie tymi wyborami jest bardzo duże i wiele osób, które pytają o nowe przepisy, chce kandydować z własnych komitetów. Komplikacji i protestów wyborczych może być w tej sytuacji bardzo dużo. A w wyborach samorządowych zawsze jest ich najwięcej.
Posłuchajcie całej rozmowy: