Pogróżki pod adresem kandydata
- Listy przyszły pocztą na adres, pod którym jestem zameldowany – mówi Przemysław Dziaduś. Zostały napisane na komputerze, lakonicznie, przypominały treścią telegram. Na obu podpisała się ta sama osoba, podając jednak różne adresy. Do jednego z listów były też dołączone zdjęcia Przemysława Dziadusia.
- Od razu widać, że to fałszywe dane, nawet tego nie sprawdzałem – mówi Dziaduś.
Autor listów radzi radnemu i kandydatowi na burmistrza, aby wycofał się z życia publicznego i dał spokój śledzeniu układów polityczno – biznesowych, gdyż ”coś na niego ma i doniesie”.
To nawiązanie do sesji Rady Miejskiej, gdzie radny Przemysław Dziaduś poddał w wątpliwość przejrzystość sprawy sprzedaży nyskiego rynku. Trzy działki zostały sprzedane za 400 tys. zł gotówką a pozostałą kwotę rozłożono w ratach na 99 lat. Zdaniem radnego, nie była to transakcja przynosząca korzyść miastu i - jak mówi - „dziwna”.
Dodajmy, że Przemysław Dziaduś ubiega się o stanowisko burmistrza Nysy jako kandydat niezależny. Jest jednym z najmłodszych radnych miejskich, ma 31 lat. Sprawę pogróżek zgłasza nyskiej KPP.
Posłuchaj:
Dorota Kłonowska