- Wchodząc do UE wchodziliśmy do klubu dżentelmenów, a okazało się, że weszliśmy do klubu mafijnego, gdzie są lepsi i gorsi i niestety Polska zostaje zepchnięta do grona tych gorszych. Dlatego niestety, po sprawdzeniu dobrych intencji wygłaszanych przez urzędników UE, np. przewodniczącej von der Leyen, musimy zmienić nasz stosunek do UE. Podpisaliśmy traktaty, w których zgodziliśmy się na ustępstwa i to zostało złamane - powiedział Jan Chabraszewski z PiS.
- Gdyby była równość to mielibyśmy kołchoz i w tym znaczeniu trudno oczekiwać, że będzie taka bezwzględna równość 1:1. W najważniejszych decyzjach państwo ma jeden głos, a w Parlamencie Europejskim jest już przełożenie uzależnione od liczby ludności. Przecież to premier wynegocjował warunki i je zatwierdził. UE nie ma dziwnych wymagań, ewidentnie chodzi o praworządność – powiedział Piotr Piaseczny z Nowoczesnej.
- Trzeba wrócić do dyskusji o opłacalności samego KPO. W znaczącej mierze to jest oprocentowana europożyczka, którą dodatkowo musimy żyrować innym krajom i zabezpieczać na wypadek ich niewypłacalności, a mieliśmy już takie sytuacje. Już dzisiaj płacimy odsetki za kredyt mimo, że pieniędzy nie otrzymaliśmy, wszystko wskazuje, na to że w najbliższym nie otrzymamy, jeśli w ogóle. Ja mam wrażenie, że UE wcale nie chodzi o to, że byśmy te wymagania spełnili, zmierza to ku jednemu: ograniczeniu suwerenności państw narodowych, by iść w kierunku superpaństwa - stwierdził Przemysław Tetłak z solidarnej Polski.
- Polityka partii rządzącej jest nakierunkowana na konflikt, trzeba wykreować wroga i udawać, że się z nim walczy. Historycznie nie było takiego poparcia wśród Polaków dla UE jak teraz, a jak słyszę słowa że „nie możemy się cofnąć o krok”, to są to śmieszne, populistyczne, wiecowe hasła. To jest tylko na własny użytek i partii, ale nie dla dobra Polaków. Kilku ignorantów chce zawładnąć sądownictwem i to powoduje, że nie możemy wywiązać się z umów z UE - mówiła Barbara Kamińska z Platformy Obywatelskiej.
- Ja bym zadał pytanie: dokąd zmierzamy? Przypominam, że Polska wchodząc do UE zbudowała przez lata miejsce praktycznie przy pierwszym stole, gdzie ważne sprawy były dyskutowane w obecności Polski. Dzisiaj Polska została zmarginalizowana i w wielu istotnych sprawach ma mniej decydujący głos. Warto zrewidować ten kierunek działania. Słowa prezesa Kaczyńskiego są przerażające, tym bardziej, że mimo wszystko premier bardzo mocno pracował by środki z KPO trafiły do Polski - powiedział Ryszard Galla, poseł Mniejszości Niemieckiej.
- Ja bym zaczął w ogóle od samego początku, bo kłócimy się o stosunek państwa do UE. Beata Szydło podpisywała deklaracje rzymskie w 2017 roku, a dwa dni przed była wydana biała księga UE, czyli kierunki rozwoju UE do 2025 roku. Na pierwszej stronie jest napisane, kto jest założycielem UE i na czym będziemy się opierać w kierunkach rozwoju. I to nie jest Schuman, tylko Altiero Spinelli, który napisał manifest z Ventotene. W tym manifeście czytamy, że pierwszym zadaniem jest ostateczna likwidacja granic w Europie. Po drugie, że „trzeba skończyć z gospodarką samowystarczalności państw, która stanowi kręgosłup totalitarnych reżimów”. I to jest droga programowa UE - powiedział Robert Tistek z Kukiz’15.
- Zarówno prezes PiS i jak i premier Morawiecki odnieśli się do aktualnej sytuacji w relacjach Unia Europejska – Polska. Wszystko co powiedzieli jest zgodne z oczekiwaniami Polaków. Polska jest dziś dumnym i niepodległym krajem, który swoją wolność wywalczył dzięki przelanej krwi ojców i braci i nie po to przelewano krew, żebyśmy dziś przybierali wasalną pozycję w stosunku do UE - mówił Henryk Szewczuk z Prawa i Sprawiedliwości.