- Wynika to z interesów, które różne grupy interesują. Jest grupa uważająca, że normalizacja sytuacji w państwie jest wartością samą w sobie - powiedział prof. Michał Lis.
- Różnice w ocenie tamtych wydarzeń wynikają z tego, że okrągły stół podzielił ówczesną "starą" komunistyczną cześć sceny politycznej i podzielił także część opozycyjną na beneficjentów i przegranych przemian - uważa dr Marek Mazurkiewicz.
W wyniku wyborów opozycja zdobyła 160 mandatów do sejmu spośród 161 "udostępnionych" im przez PZPR. Nie miała więc większości.
- Jednak były jeszcze w sejmie takie partie jak Stronnictwo Demokratyczne i Zjednoczone Stronnictwo Ludowe. Pełniły one rolę "partii obrotowych". Doszło w tym środowisku do przekonania, że należy iść dalej za tym co wydarzyło się w wyborach i zawiązały te partie koalicję z Solidarnością. W ten sposób PZPR straciła władzę w parlamencie - wyjaśnił dr Mazurkiewicz.
- Te przemiany były konsekwencją wcześniejszych inicjatyw. gen Wojciech Jaruzelski powołał w 1986 roku Radę Konsultacyjną przy Przewodniczącym Rady Państwa. Wielu opozycjonistów odmówiło udziału w niej, ale znaleźli się też tacy, którzy przystąpili. Z kolei Lech Wałęsa powołał w 1988 roku Komitet Obywatelski przy Przewodniczącym NSZZ Solidarność. Te inicjatywy przygotowywały grunt do głębszych zmian.
- Kampania wyborcza Solidarności była prosta. Pokazywali na plakatach swoich ludzi z Lechem Wałęsą - przypomniał prof Michał Lis i zaprezentował 3 oryginalne plakaty z tamtej kampanii wyborczej.
- Ciekawie jest oglądać te plakaty, bo z punku współczesnej perspektywy kampanii tamta była niezwykle monotonna, schematyczna. Wystarczyło mieć zdjęcie z Wałęsą na plakacie i oczywiście imię i nazwisko kandydata - ocenił dr. Mazurkiewicz.