- Trudno ukryć, że jest kryzys – przyznał Wojciech Komarzyński. - Konstrukcja Zjednoczonej Prawicy została bardzo mocno zachwiana.

Opierając się na słowach Joachima Brudzińskiego zastrzegł, że praktycznie koalicji dzisiaj nie ma. Zdziwił się, że ustawa „futerkowa” stała się punktem zapalnym, gdyż prawo, które ma być wyznacznikiem naszego człowieczeństwa, nie powinno budzić emocji. Tak więc sprawa ma pewnie szerszy kontekst, między innymi chodzi o szarżę koalicjantów podczas negocjacji koalicyjnych.

- Szarża to słowo na wyrost – zastrzegł Przemysław Kubów. - My po prostu patrzymy na świat realnie.

Zgodził się, że ustawa „futerkowa” to miara naszego człowieczeństwa, ale ta ustawa powinna być dłużej procedowana. Po drugie – powinna uwzględniać poprawki Solidarnej Polski Po trzecie - powinna być skonsultowana z prawem unijnym, a z tym może być kłopot. Zastrzegł, że nie ma mowy o zerwaniu koalicji. Na razie nie ma żadnego dokumentu w tej mierze.

- Łatwiej mojemu przedmówcy byłoby powiedzieć „przepraszam” za to, że te klocki rozrzuciliśmy w piaskownicy – powiedział Czesław Biłobran.

Do rozwodu może dojść po oświadczeniu jednej ze stron małżeństwa. I skoro w tej sytuacji Prawo i Sprawiedliwość mówi, że nie ma związku – to nie ma. W ocenie naszego gościa jeden z jego koalicjantów przeszarżował w negocjacjach. Niestety, władza nie zajmuje się obecnie rozwiązywaniem żywotnych problemów społecznych, na przykład walką z koronawirusem, ale zajmuje się sobą.

- Ja chcę powiedzieć o szerszym tle tego konfliktu – zastrzegł Szymon Godyla. – Od pewnego czasu głośno było o tym, kto ma być numerem „dwa” w Zjednoczonej Prawicy.
Według naszego gościa światło dzienne ujrzał wreszcie konflikt między Zbigniewem Ziobrą a Mateuszem Morawieckim – obaj chcą być sukcesorami po Jarosławie Kaczyńskim. Stąd takie połajanki w mediach ze strony koalicjantów. Wcześniej natomiast wszelkie problemy załatwiali między sobą, w rozmowach zakulisowych. „Solidarna Polska” zagalopowała się w wyścigu do tego, by objąć przywództwo w ZP.

- My ciągle nie wiemy, jaki mamy rząd? – spytał Ryszard Galla. - Mamy polityczny armageddon na prawicy.

W ocenie naszego gościa tą sytuację nie wywołano przy okazji rekonstrukcji rządu, ale wskutek walk frakcyjnych w ZP. To pokłosie konfliktu między premierem a ministrem sprawiedliwości. To nie jest walka programowa, bardziej o łupy wynikające z nowej umowy koalicyjnej i kto jakie będzie miał miejsce startowe w kolejnych wyborach. Na pewno ta sytuacja Polsce nie służy.

- Być może wybory parlamentarne będą szybciej niż za trzy lata, czego wszyscy sobie życzymy - ocenił Tomasz Kostuś.

Jego zdaniem konflikt w Zjednoczonej Prawicy nie zaistniał z powodu ustawy „futerkowej”, ale z bezwzględnej walki o wpływy przy formowaniu nowego rządu. Druga sprawa to walka o schedę po Jarosławie Kaczyńskim. Nie od dzisiaj wiadomo, że jest dwóch głównych pretendentów: Mateusz Morawiecki, którego już właściwie prezes PiS mianował oraz Zbigniew Ziobro, który bardzo chciałby być sukcesorem.

- Wszyscy widzą, że faktyczną przyczyną rozpadu koalicji rządzącej jest buta i arogancja naszych byłych koalicjantów - podkreślił Grzegorz Krukowski.

Koalicjanci sądzą, iż mogą rozstawiać większe partie polityczne, dzięki którym znaleźli się w sejmie. Nie może być tak, by ogon merdał psem a przecież już wcześniej koalicjanci okazywali nielojalność wobec Prawa i Sprawiedliwości (np. podczas przygotowań do wyborów prezydenckich). PiS nie może na to pozwolić. Członkowie PiS oczekują, że nastąpią dymisje niektórych ministrów.

Zaproszenie Witolda Żurawickiego:

• Czesław Biłobran (PSL),
• Ryszard Galla (MN),
• Szymon Godyla (.Nowoczesna),
• Wojciech Komarzyński (PiS),
• Tomasz Kostuś (PO),
• Grzegorz Krukowski (PiS),
• Przemysław Kubów (SP).