- Gaz to nie jest jedyna przyczyna wywołania tego konfliktu. Rurociągi należą do Gazpromu i Łukaszenka nie może sobie nimi dysponować - zaznaczył. - Może zrobić tylko tyle, na ile Putin mu pozwoli, a pieniądze z gazu są ważne dla Rosji.
Skomentował także telefon Angeli Merkel wykonany do Łukaszenki w sprawie kryzysu na polsko-białoruskiej granicy.
- Stara się rozwiązać kryzys, może chce mieć sukces na zakończenie kariery. Tak samo prezydent Macron dzwonił. Niemcy i Francja chcą pokazać, że nadal się liczą, a Rosjanie chcą tylko z nimi rozmawiać - ocenił.
Jak powiedział gość Radia Opole kryzys na granicy trochę legitymizuje Łukaszenkę jako przywódcę narodu na zasadzie "patrzcie, rozwiązujemy kryzys razem z Niemcami. Gramy ligę wyżej, niż dotąd."
W internetowej części rozmowy mówiliśmy o Ukrainie. Zauważalna jest koncentracja wojsk rosyjskich przy granicy z tym państwem. Mówi się, że skierowano tam nawet 100 tys. wojsk.
Pytany o to, czy może dojść do napaści zbrojnej na Ukrainę, odpowiedział, że wydaje się to mało prawdopodobne.
- Po pierwsze przez porę roku jaką mamy, po drugie potencjalne straty gospodarcze Rosji wraz ze spadkiem wartości rubla. Wydaje się, że to jest kolejna forma nacisku na państwo sąsiadujące, poszerzanie pola konfliktu, pokazanie, że Ukraina to jest nasza strefa wpływu i nam się nie podoba, że przyciągacie ją do NATO - powiedział dr Tomasz Pawłuszko.
- Uruchomienie art. 4 paktu o NATO to nie demonstracja siły. To pokazanie, że jesteśmy aktywni, jesteśmy w grze, że sojusznicy się nie opuścili, bo takie wrażenie próbuje Rosja wywrzeć. To ważna inicjatywa dla wschodniej flanki NATO, że kraje współpracują. Pamiętajmy, że kryzys cały czas ma charakter polityczny, nie militarni - podkreślił dr Pawłuszko.