- Niemcy nie są przyjaciółmi Ukrainy, dla Niemiec partnerem nigdy nie był Kijów tylko Moskwa - mówił w programie "Spięcie" prof. Bogdan Musiał. - Od dziesiątek lat Niemcy postrzegają Ukrainę jako strefę wpływów Moskwy. Niemcy zawsze mieli w głowie interes Moskwy. Niedawno doradca kanclerz Merkel jasno powiedział w wywiadzie, że Merkel nigdy nie zrobiła niczego co by przeszkadzało interesom Putina na Ukrainie. Niemiecki rząd wystawił Ukrainę na talerzu Putinowi, a Putin zobaczył, że sytuacja dojrzała do tego, żeby zrealizować swój długofalowy cel, jeszcze w obliczu sytuacji geopolitycznej, gdzie w Waszyngtonie jest Biden, który chyba nie do końca rozumie co się dzieje. Po niemieckiej stronie jest kanclerz Scholz, jest SPD, czyli najbardziej proputinowska partia, która ma przecież wpływ na rządzenie - mówił prof. Musiał.
- Weźmy pod uwagę co Niemcy robiły w przeszłości, czyli Nord Stream 1 i 2. Ta akcja odciągania Ukrainy od Zachodu to jest systematyczna i długa praca - mówił prof. Musiał i wspomniał byłego kanclerza Gerarda Schroedera. - Nazwać go lobbystą Putina to za mało - stwierdził.
- A jak Pan rozumie serię wydawałoby się drobnych incydentów, ale o dużym znaczeniu: weto dla eksportu przez Estonii broni na Ukrainę, szokujące trasy samolotów brytyjskich, które omijały niemiecką przestrzeń, żeby dostarczyć broń na Ukrainę, wypowiedzi minister spraw zagranicznych i nie tylko, że Niemcy nie chcą przykładać ręki do dostarczania broni na Ukrainę i jeszcze jedno: jeden z korespondentów niemieckiej telewizji stwierdził wprost, że szwedzkie czołgi na szwedzkiej wyspie Gotlandia, stanowią zagrożenie dla interesów Federacji Rosyjskiej - zapytał redaktor Michał Rachoń.
- To jest może psychologiczne, ale tu trzeba zwrócić uwagę na sojusz geopolityczny i energetyczny - mówił prof. Musiał. Zwrócił uwagę, że w latach 90. Związek Sowiecki nie mogąc zagospodarować surowców, czyli ropy naftowej i gazu, był skazany na technologię z Zachodu. - Niemcy im to dostarczali, zrobili z tego legendę o nowej polityce wschodniej, która jakoby miała doprowadzić do upadku komunizmu. Ta nowa polityka wschodnia to sojusz energetyczny, który do dzisiaj trwa i tylko dzięki niemu Putinowi udało się skonsolidować Rosję - mówił prof. Musiał.
W dalszej części programu wypowiadał się Iwo Bender, historyk, politolog i publicysta.
- Nie jest dobrze. Niemcy wolą dogadywać się z Rosją, mając kraje buforowe między sobą, niż rzeczywiście próbować wspólny europejski dom - stwierdził gość programu "Spięcie".
- Obawiam się, że Ukraina utraci część terytorium, Niemcy ogłoszą sukces, że dzięki dialogowi udało się zapobiec wojnie, a Rosja "odkroi" sobie kawałek terytorium - mówił redaktor Piotr Cywiński.
- Mamy trochę taką sytuację, w której "złapał Kozak Tatarzyna..." - stwierdził Iwo Bender. - Owszem, Niemcy odnoszą doraźne korzyści, ale uzależniają się od Rosji. Być może to wynika z myślenia z XIX lub z połowy XX wieku o strefach wpływów, a nie o równouprawnieniu suwerennych państw. Być może wynika to z naiwności, ale pamiętajmy że Związek Radziecki budował bardzo silną siatkę szpiegowską, korzystając ze współpracy z towarzyszami ze Stasi, którzy wiemy, że penetrowali ludzi z najwyższych kręgów rządów niemieckich - mówił Iwo Bender.
Kolejnego komentarza do obecnej sytuacji geopolitycznej udzielił prof. Włodzimierz Bernacki, były poseł i senator, obecnie sekretarz stanu w Ministerstwie Edukacji i Nauki. Jak powinna zachować się Polska? - Polska ma do odegrania wielką rolę. W mojej opinii, ten moment przerzucania wojsk z Europy Zachodniej do Rumunii czy Bułgarii, pokazuje, że Trójmorze nie tylko może, ale powinno odegrać kluczową rolę - mówił prof. Bernacki.
- Były prezydent USA Donald Trump podkreślał rangę i znaczenie tej przestrzeni militarnej, ekonomicznej i gospodarczej i teraz powinniśmy wystąpić z bezpośrednią inicjatywą, by te państwa mogły ważną rolę odegrać - mówił prof. Bernacki.